Pomysl juz taki byl i na moje, nie widze jakiegos wyzszego dobra i ewentulanych plynacych z tego pomyslu korzysci w stosunku do tego co mamy obecnie i dziwi mnie to oddolna mozliwosc nakladania kaganca. Cala idea dotychczasowej Maszyny opierala sie na dopieszczaniu czyli de fakto ulepszaniu czyjegos dziela bez zgody pierwotnego autora, bo to ulatwialo w zanczy sposob jego modyfikacje. Jesli ktos z arcydziela chcial zrobic bubel, to takie cos spolecznosc eliminowala. Wiec jesli wyjdzie taki dodatek, ktory bedzie zawieral klauzule o ktorej mowa, to tylko sprawe skompikuje jego dopieszczenie. Nikt przeciez nie zrobi z dworca kosciol a z weglarki pendolino, tylko poprawi model. aby byl nie wiem, ladnieszy, oswietlony, bardziej zbilozony do rzeczywistosci itp. Podobnie z trasami, dzwiekami itp. Dodatkowo nalezy sprecyzowac, co to sa zmiany np. zmiana jakiego bajta w pliku bez zgody autora, to juz bedzie pogwalcenie klauzuli, czy nie? Lekko ktos zmodyfikuje w jakims obszarze kolor tekstury, to juz bedzie pogwalcenie klauzuli, czy nie? Ktos dolozy drzewko w scenerii lub zmieni teksture drzewka, to juz bedzie pogwalcenie klauzuli, czy nie? Takich przykladowych rzeczy, moge podawac setkami. Nie bede sie rozpisywal, bo to oczywiste. Pamietac, tez nalezy, ze autorzy odchodza i nie ma z nim kontaktu. Co wtedy? Tak sobie bedzie na wieki wiekow amen. Kto to bedzie pilnowali w jaki sposob? Bo pomysly z zabezpieczeniem poprzez oznakowanie plikow (np poprzez jego nazwe, aby sie dodatek odroznial), to jest dobre zabezpieczenie, ale dla dzieci i to jeszcze do lat moze gora 5 :) Jakie konsekwencje beda grozily komus, za zlamanie klauzuli np. poprawi literowke w dodatku bez zgody autora i komus to udestepni?
Rozumiem intencje tej klauzuji, a raczej domyslam sie, bo to niby wymog kogos, kto na wlasna reke podpisal lub bedzie podpisywal umowe z jakas firma, a firma ma takie wymogi. To ja wole nie miec tego czegos, niz zabawe w takie rzeczy. Najlepiej negocjowac tak, abysmy kaganca nie mieli, wytlumaczywszy idee maszyny. Chyba, ze nie to jest glownym celem tego pomyslu, bo nie sadze, aby pomysl wzial sie stad, bo autor ma kaprys "bez mojej zgody wara". Jesli to, to raczej dobry lekarz by sie temu potencjalnemu ludkowi przydal.
To takie moje zdanie. Nie mam zamiaru ciagnac dyskusji, gdyz w zasadzie wszystkie swoje argumenty wyczerpalem. Ewentualne kontragumenty i tak do mnie nie dotra, wiec z mojej strony EOT