Jeszcze tylko słowo w kwestii dopuszczenia MK "za nastawnik": art. 65 ust. 1 ustawy z dnia 28 marca 2003 r. o transporcie kolejowym stanowi, że kto prowadzi pojazd kolejowy lub wykonuje pracę na stanowisku bezpośrednio związanym z prowadzeniem i bezpieczeństwem ruchu kolejowego, nie posiadając wymaganych do tego kwalifikacji, lub dopuszcza do wykonywania czynności związanych z prowadzeniem i bezpieczeństwem ruchu kolejowego osobę, która takich kwalifikacji nie posiada, podlega karze grzywny. Funkcjonariusz SOK mógłby więc, w sytuacji zastania w kabinie lokomotywy osoby nieupoważnionej, nie tylko ukarać grzywną w drodze mandatu karnego MK, ale i mechanika. Pomijając większe lub mniejsze ryzyko spowodowania wypadku przez MK prowadzącego pociąg (niezależnie od jego wieku), mechanik ryzykuje nie tylko grzywnę (od 20 do 5000 zł - art. 24 par. 1 kodeksu wykroczeń). Taka sytuacja bowiem mogłaby być uznana przez pracodawcę owego mechanika jako ciężkie naruszenie obowiazków pracowniczych i być podstawą do rozwiązania z nim stosunku pracy w trybie art. 52 k.p. (zwolnienia dyscyplinarnego). Jeszcze poważniejsze konsekwencje byłyby, gdyby rzeczywiście w wyniku wpuszczenia osoby niepowołanej za nastawnik doszło do poważnego zagrożenia bezpieczeństwa - to już podpada pod przepisy kodeksu karnego i, mówiąc kolokwialnie, pachnie kryminałem...
Reasumując, nawet gdyby mechanik dał się namówić, albo nawet sam zaproponował poprowadzenie loka, warto pomyśleć na jakie ryzyko naraziłoby go to.