Sposobu hamowania nie da się nauczyć od innych. Nie każdy ma hamowanie we krwi. Ja osobiście czasem (rzadko oczywiście i tylko przy szybszej jeździe), przyznam się, muszę mocniej dohamować bo po prostu o mały włos nie przeżynam peronu. Dla brutta ciężkiego jest inne, lekkiego, dla osobowego krótkiego, długiego, dla kibla... Jak czasem tak przy 100-120 km/h zbliżam się do przystanku, to normalnie boję się, że nie stanę w peronie. Ale zawsze staram się, żeby pasażerowie mieli jak najłagodniejszy stop. Oczywiście w miarę możliwości.
Ja teraz szlifuję swoje hamowanie ciężkimi towarowymi, bo dużo na SU46 ostatnio jeżdżę.