Teraz... jak to mówią... biorą jak leci, kto ma tylko licencje... Kiedyś będziemy przez to płakać, gdy będzie kto miał jeździć tymi wszystkimi "tramwajami", a nie będzie miał kto im piasku dosypać, ale to na marginesie.
Akurat w IC panuje jeszcze częściowo przekonanie, że najpierw warsztat, potem kabina. Oczywiście ten warsztat to nie to co było, ale... Nawet ludzie po TK muszą nieźle sobie tam wywalczyć kurs na licencję, jednocześnie pracując już oczywiście na warsztacie. Chociaż jeszcze w szkole opowiadają im legendy i bajki...
Teraz zawód maszynisty w dużej mierze został sprowadzony tylko i wyłącznie do patrzenia przed siebie, słuchania radia oraz obsługi pojazdu do koniecznego minimum, aby tym ruszyć i jechać mniej więcej tak, żeby nie daj ktoś z tyłu skargi nie napisał, bo mu "szarpie, tłucze i huśta". Więc za kilka lat (może) jak wycofają ostatnie PRLowskie "cuda techniki" nie będzie już żadnych barier czysto technicznych dla kobiet. Choć nie jedna i tak spokojnie teraz by sobie poradziła...
Trzeba mieć w większości przypadków "minimum zawodowe mile widziane elektryczne, mechaniczne, elektroniczne" przy "rekrutacji na stanowisko maszynisty", ale licencję może zrobić każdy, jak zwykłe prawo jazdy. O ile przyjmiemy, że przejdzie badania.
Stwierdzenie "rekrutacja na stanowisko maszynisty" teraz to już też pojęcie fikcja dla kogoś, kto zaczyna swoją przygodę, bo żeby zostać tym maszynistą to trzeba jeszcze zdać świadectwo maszynisty. Więc raczej powinniśmy w tym przypadku posługiwać się określeniem "rekrutacja na kurs na świadectwo maszynisty". Prawdą oczywistą jest, że spółki chętniej biorą z licencji na świadectwo osoby, które zrobiły ją u nich, niż ze zrobioną prywatnie. Też trzeba mieć to na uwadze.
Więc warto sobie zrobić rachunek sumienia przed taką zabawą:
1a. Czy spełniam wymagania zdrowotne według ROZPORZĄDZENIA MINISTRA INFRASTRUKTURY I ROZWOJU z dnia 3 kwietnia 2015 r. w sprawie wymagań zdrowotnych, badań lekarskich i psychologicznych oraz oceny zdolności fizycznej i psychicznej osób ubiegających się o świadectwo maszynisty albo o zachowanie jego ważności?
1b. Czy mam tak silną ambicje, aby poddać się ewentualnym zabiegom poprawiającym mój stan zdrowia w przypadku, gdyby okazało się, że nie spełniam powyższych wymagań (chodzi szczególnie o szeroko pojęte korekcje wzorku - od 3 do 20 tys.)?
2. Czy jestem gotowy/gotowa na przynajmniej 2-3 lata kursów i egzaminów, które w większości przypadków kończą się podpisaniem lojalki ze spółką na kilka lat i mogą nieść ze sobą również koszta? (kurs na licencje to ok. 6 tys., ewentualne zerwanie lojalki ok. 30 tys.)
3. A reszta to wychodzi w praniu.... lecz też warto o tym pomyśleć wcześniej: Odporność na zmęczenie, warunki nocne, poglądy odnoście szeroko pojętych wypadków, podejście do odpowiedzialności i możliwe nadmierne obciążenie psychiczne z niej wynikające.
A potem standardowy schemat: licencja, zdanie egzaminów, zatrudnienie na świadectwo, świadectwo, zdanie szeregu egzaminów, podpisanie pięknego dokumenciku zwanego lojalka i możesz już śmigać do Łodzi na TLKach :)