Na symku można się nauczyć odrobiny "teorii". Gdyby się tej teorii uczyć czysto teoretycznie, to byłoby tak nudne i męczące, że szkoda gadać. A tak można złapać TROCHĘ teorii bawiąc się. A detale praktyczne? Od tego jest praktyka. Nie da się teoretycznie nauczyć jeździć nie tylko pociągiem, ale nawet samochodem osobowym. Auta z resztą też różnią się od siebie wieloma detalami, z czego część ma wpływ na bezpieczeństwo jazdy.
Zanim pierwszy raz usiadłem za kółkiem samochodu grałem dużo w "samochodówki" - przy czym moją preferencją były te bardziej realistyczne. Efekt? Z pierwszych poślizgów w życiu wyprowadziłem auto dokładnie jak w grze. Miałem odruch z gry, co z tego, że w grze robiłem to klawiaturą, a w samochodzie kierownicą. Zasada wyprowadzania z poślizgu jest ta sama. Wiele osób jeżdżących samochodami przez lata nie ma tych odruchów - co widać po ilości dzwonów zimą. Jednej pani kierowcy musiałem podpowiedzieć jak lepiej kontrolować auto na oblodzonej drodze bo inaczej byśmy się chyba rozbili.
W symku poznasz ogólne zasady, one raczej nie zaszkodzą, nie utrudnią, a raczej ułatwią naukę prawdziwej jazdy. Przecież to oczywiste, że detale będą inne. Zdaję sobie doskonale sprawę, że pomimo setek godzin wyjeżdżonych w MaSzynie prawdziwego kibla nawet nie potrafiłbym uruchomić. Ale po tych godzinach wyjeżdżonych w MaSzynie, jakby mi ktoś pokazał co i jak RAZ, jakbym przejechał z instruktorem JEDNĄ trasę - to myślę, że drugą mógłbym przejechać już samodzielnie (choć dla bezpieczeństwa lepiej pod kontrolą).
Nawet najlepszy pulpit ma bardziej wartość rozrywkową niż dydaktyczną. Bo nauczysz się dobrze obsługiwać ten konkretny model pulpitu, ale każdy inny i tak trzeba się uczyć obsługiwać od nowa. Chciałbym mieć taki pulpit (oczywiście dla zabawy) - ale cóż, to nie są tanie rzeczy. Od razu wiadomo, że mając pulpit się lepiej nie nauczę, tylko zabawa będzie lepsza.
Co do sterowania analogowego - np kranem hamulca - myślę, że w praktyce jest łatwiej niż w symku. Prawdziwy kran daje większą precyzję i swobodę sterowania hamulcem niż klawisze. W praktyce czujesz całym ciałem ujemne przyśpieszenie przy hamowaniu. No z resztą identycznie jest w samochodzie. Nawet porządna kierownica z force-feedbackiem nie daje takiej precyzji i swobody sterowania niż autentyczny "kierownik" w aucie. Przynajmniej jeśli chodzi o wolną jazdę. Przy szybkiej, sportowej jeździe sterowanie gry upraszcza drastycznie zadanie graczowi. Gdyby było inaczej każdy (dobry gracz) mógłby zostać kierowcą rajdowym. Chociaż - dobra rajdówka potrafi pokazać graczowi, że to nie jest aż takie proste ;) Mimo porządnej kierownicy i pedałów nie byłem w stanie nauczyć się np ślizgu helsińskiego, w każdym razie nie na tyle, żeby potrafić to ćwiczenie powtarzać z sukcesem raz za razem. Bez kierownicy i pedałów w ogóle nie da się wykonać tego manewru, albo byłoby to tak koszmarnie trudne, że nawet zawodowy rajdowiec miałby z tym problem. Inny manewr wyjątkowo trudny do wykonania prawdziwym autem to zwrot o 180 na poślizgu z jazdy do tyłu. W niektórych grach dziecinnie prosty do zrobienia. Z drugiej strony - jazda między pachołkami po placu - prawdziwym autem banalnie prosta, w większości gier diabelnie trudna bo nie czuć auta i gorsza widoczność.