Najgorsze jest to, że ludzie z ulicy, a nawet ci co liznęli pracę na kolei "przez chwilę" np. młodzi konduktorzy, chcą szybko zostać maszynistą, który ma z przodu na pensji 4xxx! Masakra! Efekt: w głowie zero znajomości tematów transportowych, na czym i jak polega praca maszynisty, lekceważenie powagi stanowiska maszynisty i podejście do pracy pod tytułem - luzik, na nastawniku daję "dzidę", a jak coś padnie zgłaszam defekt i nie wezmę tego wozu dalej (biedny dyspozytor nie zna się i "łyka jak pelikan" takie pierdoły od "maszynisty", który ma staż "3 dni z dojazdem"). Ot, taka prawda w tym wszystkim.
Kiedy jest wtopa w/w postaci? Wtedy, gdy komisja powypadkowa pojedzie na zdarzenie, gdzie ów "dzida" jest wysłuchiwany na okoliczność danego zdarzenia.
Dodano: 30 Stycznia 2015, 19:12:54
Przede wszystkim trzeba to lubić, bo ludzie bez zamiłowania długo nie wytrzymują.
Często ludzie idą na kolej po prostu "za pracą". OK, ale wielokrotnie nie chcą się rozwijać i biernie traktują swój zawód. Hmmm, młode pokolenie jest moim zdaniem mocno "olewające"...
Dodano: 30 Stycznia 2015, 19:20:49
Jakiś czas temu pracownik Castoramy zatrudnił się w PKP IC na stanowisku maszynisty i podobno dobrze sobie radzi.
Super, bo ten pan nie siedział w domu i czekał aż praca przyjdzie sama i zatrudnił się w markecie, a hobbystycznie myślami pewnie był jednak na kolei, bo zna tematykę i z uwagi na zainteresowanie rozumie swoje nowe stanowisko. To jeden z wielu dobrych przykładów i tacy ludzie istnieją!