Tak sobie poczytałem ten wątek, przeczytałem podobny, bo o licencji i tak sobie parę moich przemyśleń przedstawię:
Kiedyś startowałem do "kolejówki" w Bydgoszczy na profil "mechanik pojazdów spalinowych". Wszystko było dobrze, wypadłem 3 na testach na 60 osobników, ale...: Niestety to były testy sportowe, bo głównie chodziło tu o machanie wiosłami, rano i po zajęciach... Dałem spokój.
Potem chciałem być mechanikiem lotniczym. To druga pasja, a wiadomo, że bliżej samolotów bym był. Tyle, że z samolotami miałbym coś wspólnego po 3 latach, a do tego czasu uczenie się Iliady na pamięć... Poziom wysoki, ale mało lotniczy...
Trzecia pasja to potocznie mówiąc "TIR-y" i autobusy. Zacząłem zarabiać, nie wydawałem kasy na kino i piwo, zrobiłem uprawnienia i świat stanął u mych stóp. Przedtem jednak szukałem mozolnie pracy, jak mnie wyrzucali (brak doświadczenia) drzwiami, to wracałem oknem...
Przejeździłem setki tysięcy km wypasionymi ciężarówkami, często i gęsto stając na nocki blisko torowisk, zwiedziłem kilkanaście krajów. Jeździł ze mną Świat Kolei, aparat, kamera.
Przyszedł czas na żonę i tęsknotę za domem. Przyjąłem się do MZK Bydgoszcz. Samodzielna jazda Ikarusem to był szczyt , nad szczyty... Szkoda, że tych wozów już nie ma. Teraz są "plastikowe mercoinne busy". Wozy bez duszy.
Bycie co dzień w domu, pozwoliło mi na realizację kolejnej pasji: zostałem pilotem szybowca. No może nie mam dużego nalotu, ani wielkich uprawnień, ale 18 lotów samodzielnych mam.
Teraz zaczyna mnie gnębić kolej..
W zeszłym roku PR robiło kursy w Bydgoszczy. Ja niestety spóźniłem się o parę tygodni. Miły pan, chyba na wysokim stanowisku, oznajmił, że już zaczęli, ale mam zostawić CV, bo może będzie następny.
Teraz zastanawiam się nad robieniem prywatnie, ale piszecie, że to nic nie daję. IC też coś działa, ale odstraszają mnie pieniądze i ten 1,5 letni okres siedzenia na warsztacie. Pytam po co? Ja rozumiem, że trzeba się zapoznać z najczęściej występującymi usterkami, ale półtora roku, to chyba przesada?
Jako ciekawostkę dodam, że ja zawsze chciałem zostać kierowcą autobusu, ale jeździ również dużo przypadkowych ludzi, którzy byli kucharzami, innymi magikami, ale zrobili kurs przez Urząd Pracy. Radzą sobie doskonale, ale to tylko ich praca
Jestem przyzwyczajony do nocnej pracy (ostatnio nawet na liniach nocnych jeżdżę), wigilie, sylwester bywam w pracy, więc to nie problem. Zdrowie badane regularnie (wymóg dla kierowców), nomen omen w przychodni kolejowej... Ostatnio Pani okulistka stwierdziła, że po co mi okulary i nie mam wpisu, nakazującego jazdę w okularach. Za drzwiami czekało paru, sędziwych wiekiem, maszynistów..
Uważam, że nadawałbym się do tej pracy, ale coś kiepsko to widzę. Może się coś zmieni? Delikatne sugestie w kierunku żony raczej nie spotkały się z entuzjazmem... Jedynie 3 letnia córka zapytała ostatnio, czy chciałbym jeździć pociągami... Dodam, że przy zasypianiu ogląda pociągi i widoki z kabin, nagrywane przez, chyba obecnych tu, rzeczywistych mechaników.
Cóż? Może znów jakiś znajomy mechanik zabierze mnie w podróż, w kabinie. Da powdychać tego zapachu, posłuchać dźwięków... Tak wiem, że to niezgodne z przepisami... Czego jednak się nie robi dla miłośników. Ja daje pootwierać drzwi w autobusie, konfiguruje autobus do fotek, inni dali możliwość postania w kabinie Boeinga, całą Polskę tak przeleciałem.
Pozdrawiam wszystkich chcących pracować w wymarzonym zawodzie i życzę samych w tym sukcesów.