Jeżeli dyżurny ruchu nie zgłasza się, wywołanie dyżurnego następnego posterunku ruchu lub tylnego, jak najbardziej wskazane. Łączność własną można sprawdzić jeszcze z kierownikiem pociągu. W każdym razie podjecie prób nawiązania łączności z dyżurnym ruchu posterunku, do którego zmierza pociąg innymi środkami łączności kiedy ten nie zgłasza się i nikt z sąsiednich posterunków nie zna przyczyny jego nieobecności w eterze (łączność przewodowa sprawna lecz brak odzewu) oraz do najbliższego posterunku technicznego daleko lub go nie ma (np. LCS) rozmowa z dyżurnym ruchu tylnego posterunku może nam wyjaśnić sytuację ruchową, ale przy założeniu, że na szlaku obowiązuje jeden i ten sam kanał radiołączności pociągowej jest nadzieja, że jesteśmy słyszalni. Ale nie jest to pewne, bo nikt nie ma obowiązku być ciągle na podsłuchu. Więc wciskając wszystkie przyciski selektywnego wywołania po kolei z krótkim komunikatem do wszystkich na szlaku .... o sytuacji pozwoli na zabezpieczenie własnego pociągu. Jeżeli mamy kierownika poc. ten może osłaniać pociąg z końca i też ma możliwość zatrzymania nadjeżdżającego pociągu. Ciekawe było tutaj stwierdzenie o W28 przed wjazdem. Taki przypadek możliwy jest tylko przed posterunkiem linii bez radiołączności a posterunek już taką łączność posiada. Są przypadki organizowania radiołączności pociągowej, gdzie na szlaku mamy doczynienia z dwoma różnymi kanałami dla przeciwnych kierunków tego samego szlaku dwutorowego. Nawet przedstawiciele zakładów PLK twierdzą, że to jest powszechne dla szlaków przed dużymi stacjami węzłowymi w całym kraju. Przy takiej organizacji bez złamania przepisów wywołanie w tył nie da rezultatu, bo jak mówią, dyżurni ruchu nie mogą mieć za dużo urządzeń radiowych. Wystarczy, że będzie miał łączność tylko z pociągami, które wjeżdżają na posterunek. Pociąg, który wyjechał już ich nie obchodzi. Np. Ostrów Wlkp. jest wyposażony tylko w jedno radio z kanałem 2. A zmiana kanału (W28) może być tylko na stacji węzłowej i posterunkach odgałęźnych z wyjątkiem jak wyżej.