Na emeryturę można zbierać na indywidualnym koncie, tak jak oszczędności. Łapy precz od takich kont, 1/4 zarobków miesięcznie wpłacana na takie konto. Czas pracy około 40-45 lat i godziwe oprocentowanie, powinno wystarczyć na resztę życia, jak coś zostanie po śmierci dziedziczą dzieci. Jest taki kraj, gdzie tak jest?
Jest taki kraj (.nz), gdzie z "normalnych" podatków (VAT, PIT, CIT, etc.) finansowany jest zasiłek starczy (superannuation) --- niezależny od tego czy ktoś pracował, odkładał, etc. Wystarcza on na biedne życie samodzielnie, albo opłacenie sobie domu starców. Nikt nie obiecuje, że jak ty się zestarzejesz, to zasiłek jeszcze będzie istniał, zresztą biedne życie na starość raczej ludzi nie interesuje, więc ci choć trochę myślący zabezpieczają się w jakiś sposób na starość.
A do tego dochodzą czipy podskórne i jesteśmy zabawkami w ich rękach. Oni w kryzysowym momencie "Wemkną nas w mieszek, jako czynią łątkom" -jak to kiedyś napisał Kochanowski.
I bez czipów obywatele USA mają teraz obowiązek spowiadania się fiskusowi z praktycznie wszystkiego co posiadają (łącznie z rzeczami znajdującymi się poza granicami USA). A jak coś zataisz, to podpadasz pod podejrzenie o finansowanie terroryzmu i zgodnie z NDAA możesz być uwięziony bez sądu na wieczność. W UE (i Polsce) jeszcze tak koszmarnego prawa nie mamy, ale można się spodziewać, że weźmiemy przykład z kraju chlubiącego się Statuą Wolności.
Pytanie: skąd szary obywatel ma wiedzieć kiedy umrze?
Szary obywatel ma myśleć. Chce mieć spore szanse na żebranie na starość --- niech hula za młodu. Chce na starość czegoś więcej --- niech oszczędza, wychowa sobie dobrze dzieci, itd. itp.
Przy okazji --- nawet jeśli uzbieramy sobie górę złota, to i tak na starość jesteśmy skazani na to, co wyprodukuje społeczeństwo i jak się tym podzieli ze starymi ludźmi. Jeśli nie będzie młodych do pracy, to i tak staruszkowie będą musieli ruszyć w pole traktorami, żeby mieć co jeść. O ile jeszcze będzie paliwo do traktorów ;D.