@MKdudu, przed chwilą pisałeś, że nie rozumiesz jak można wołać podmianę bo Ci samobójca wyskoczył. Skoro możesz prowadzić pociąg i jesteś w pełni sił, to cóż za problem może sprawić posiłek? Ja Ci powiem coś z własnego doświadczenia. Przez prawie rok, szczęśliwie na jazdach nikt mi się pod pociąg nie wpakował (chociaż były przypadki, że brakło 30cm…) ale miałem sytuacje gdzie zdarzyło nam się potrącić sarny, jelonki. Nikomu tego nie życzę. Jest to tak cholernie przykre, że aż ciężko o tym mówić. Mimo, że było to zwierzę a nie człowiek. Gdybyś miał okazję (oby jednak nie) przekonać się jak sarna potrafi płakać to może byś zmienił zdanie. Nie jesteś w stanie jej pomóc ona cierpi a na dodatek ten charakterystyczny ścisk w gardle… Powiem szczerze, że gdy sobie przypominam te sytuacje to się podobnie czuję. Sytuacja jest na tyle paskudna, że człowiek nie ma "siły" ulżyć w cierpieniu zwierzakowi a jeszcze te łzy… Jest to tak nieprawdopodobnie frustrujące, że aż brak słów. Woła się wtedy dyżurnego i albo on sam kończy sprawę albo wzywa inne służby. Powiem Ci, że jeśli na maszyniście śmierć człowieka, niektórych zwierząt nie wywrze choćby najmniejszego wrażenia to coś z tym gościem nie jest ok -to nie jest normalne. To, że maszynistę sparaliżuje strach też nie jest dobre niemniej jednak jest to po części zdrowa reakcja. Na badaniach to może wyjść bo w psychotestach jest kilka pytań odnośnie tego czy np żal ci jest cierpiącego zwierzęcia itp. Takie życie. Ty tylko o tym słyszałeś i może ew widziałeś skutki. Inaczej jest jak siedzi się w kabinie i słychać trzask pękających kości i przeraźliwy pisk… Z tego co mówili mi maszyniści charakterystyczny i nie do zapomnienia jest trzask pękającej ludzkiej czaszki… -ale wolałbym się o tym nigdy nie przekonać…