Zwłaszcza, że każdy zdrowo myślący człowiek wie, że trakcja kolejowa nie jest rzeczą niezniszczalną, a gdy dany pasażer wsiada do pociągu np. gdy w całym kraju szaleją burze, a potem się dziwi, że pociąg stanął bo druty pozrywało - to dla mnie głupota. Gdy jeszcze taki pasażer chce odszkodowania - bezczelność.
Albo sytuacje z samobójcami na torach. Kiedyś taki jeden bezmyślny samobójca opóźnił mój pociąg o 180 minut. Po całym wagonie niósł się temat odszkodowania od PKP... Nie miałem siły bezmózgom tłumaczyć, że wymagają tak naprawdę od kolei ogrodzenia każdej linii zasiekami z drutu kolczastego, żeby żaden samobójca nie wkroczył na tory. O tym, że najbardziej logiczne było by domaganie się odszkodowania od nieboszczyka (albo i piekielnika :P, bo zabijając się popełnił grzech), nikt nie myślał, może wedle zasady "o zmarłym mówić dobrze, albo wcale".