1235
« dnia: 18 Lutego 2011, 23:47:05 »
Opowiem Wam w skrócie historię. 12 lutego udało mi się załatwić ranną służbę na ST44. Jako, że w nocy z 11 na 12 lutego strasznie wiało, wiele pociągów odwołano, w tym nasz, ponieważ drzewo oparło się na sieci trakcyjnej. Pojechaliśmy taksówką do miejsca, gdzie czekał w/w gagarin. Po zmianie obsady, mechanicy zaczęli wypełniać papiery, po czym ja stałem i przyglądałem się wszystkiemu. Nagle zauważyłem, że policja przyjechała pod dom prywatny, dokładnie na przeciwko stojącej lokomotywy ze składem. Po czym jeden z policjantów pokazał mi, żebym zszedł na dół przed lokomotywę. Powiedziałem mechanikowi, ''że coś od Pana chcą'', on odłożył papiery i zszedł do policjantów... po czym wszedł z powrotem na lokomotywę zabierając swoje dokumenty. Po około 10 minutach, policja weszła do radiowozu i pojechała, a ja się zapytałem ''co chcieli?'', i się dowiedziałem... znajomego mechanika policja spisała za zakłócanie ciszy nocnej. Policja tłumaczyła się, że od godziny 4 pociąg ''dudnił'' i uniemożliwiał sen mieszkańcom. Jakieś 200 metrów obok mieszkania, jest semafor wyjazdowy, a przyczyną S1 było przewrócone drzewo. Około 7:15 wyświetliła się droga wolna. Przez całe 12 godzin służby śmialiśmy się z zaistniałej sytuacji.