Jeżeli chcesz lepsze osiągi mieć, nowego chińczyka trzeba będzie odblokować. Chyba, że satysfakcjonuje Cię jazda 45km/h :)
Witam. Na wiosnę planuję zakup motoroweru i mam pewien dylemat. Mianowicie, nie wiem czy lepiej kupić: Romet 727("Chińczyk"), Romet Chart 210, Simson SR51. Jak na pewno wiecie, te dwa ostatnie swoje lata mają. Niektórzy mówią, że lepszy nowy "Chińczyk", niż inne dwudziestoletnie motorowery polskie czy niemieckie. Co wy sądzicie o tej sprawie?Nie bierz Rometa. To niestety nie jest już ta sama firma, co kiedyś. Dzisiejszy Romet Motors, to wielka chińszczyzna. Ze wschodnich marek polecam Kymco i Keeway (sam mam Hurricane'a i jestem bardzo zadowolony). Ewentualnie ze skuterów jakaś markowa używka wchodzi w grę. Myślę, że najlepiej doradzą Ci tu: http://skutery.net/forumBB/ (http://skutery.net/forumBB/)
Wychodzi na to, że jeden chińczyk gorszy od drugiego.W części się z tym zgadzam. Ktoś mi kiedyś powiedział, że chińczyki można określić jako jednorazówki :) Idealny przykład: żeby u mnie wymienić byle żarówkę od tylnego kierunkowskazu, musiałem zdejmować plastikowe obudowy z boku z obydwu stron i w ostateczności przeciąć kawałek plastiku przy lampie, potem skleiłem kropelką. To jest właśnie jeden przykład na problematyczność tych wytworów. W starszych pojazdach budowa jest prosta i wymienienie żarówki polega na odkręceniu pomarańczowej szybki, dlatego chińczyki są przez większość osób odradzane.
Niektórzy mówią, że lepszy nowy "Chińczyk", niż inne dwudziestoletnie motorowery polskie czy niemieckie.Jezu... uśmiałem się do łez... To pewnie jakieś młodziaki z gimnazjum (bez urazy)? Pewnie jakbym powiedział, że słucham Dżemu z płyt winylowych i jeżdżę 20 letnim Fordem Sierrą, którego mam kłopot po deszczu okiełznać (RWD), to by mnie za szatana uznali.