Minięcie ważnego semafora obsługiwanego wskazującego sygnał "stój" bez rozkazu szczególnego to wypadek. Wielu MK nie zdaje sobie z tego sprawy. Takie zdarzenie, podobnie jak np. przyjęcie pociągu na tor zajęty, wyprawienie na zajęty szlak - jesli nie nastąpiły straty w mieniu oraz nie było poszkodowanych - nosi miano "wypadku bez następstw". Mimo że tak naprawdę nic się nie stało to takie zdarzenia mogą zostać rozpatrzone w kategorii wypadku pociągowego i przynieść jego sprawcy niemiłe konsekwencje, np. w postaci zwolnienia dyscyplinarnego z pracy.
Inną sprawą jest wykrycie tego. Pracownicy kolejowy, tzn. zarówo służba ruchu jak i drużyny trakcyjne oraz pociągowe w pewnym stopniu "wybaczają" sobie błędy. Jest to powszechnie znane i akceptowane i tak naprawdę znacznie usprawnia ruch. Teoretycznie jeśli maszynista minie semafor na STÓJ i zatrzyma się za nim 10 metrów to dyżurny ma prawo potraktować to jako wypadek i wołać komisję. Niemniej jednak oczywistym jest, że to zdarzenie nie spowodowało bezpośredniego zagrożenia ruchu pociągów (jeśli np. czoło pociągu zatrzymało się przed pierwszym rozjazdem, jeszcze lepiej przed pierwszym odcinkiem izolowanym) i żaden dyżurny nie zrobi z tego szumu. Taka sprawa rozmywa się po kościach. Gorzej jeśli pociąg minął semafor na "stój", wjechał w stację i zajął drogę przebiegu innego pociągu będącego w ruchu. Taka sytuacja to poważne zagrożenie bezpieczeństwa ruchu pociągów i nawet jeśli nic się nie stało dyżurny powinien postąpić w trybie wypadkowym, by komisja wyjaśniła okoliczności tego zdarzenia, a odpowiednie organy mogły podjąć działania mające na celu wyeliminowanie ryzyka wystąpienia takich zdarzeń w przyszłości. No bo przecież przerżnięcie semafora nie musi być koniecznie spowodowane błędem maszynisty - może np. występować jakieś przekłamanie widzianego obrazu sygnałowego, które powinno zostać wyelimnowane.
Kolega pytał jak można to sprawdzić? W bardzo prosty sposób. Konfrontując oświadczenie dyżurnego ruchu z zapisaem taśmy prędkościomerza. Dzięki niej można stwierdzić w miarę dokładnie w którym miejscu zatrzymało się czoło pociągu - przyjmując jako punkt odniesienia np. miejsce przejechania nad elektromagnesem SHP (odbijane na taśmie). Poza tym - w przypadku rozmów przez radio - dodatkowym dowodem w sprawie może być zapis tej rozmowy (na każdej liczącej sie linii na posterunkach ruchu znajdują się rejestratory rozmów). Więc jeśli po dokonaniu jakiegoś przewinienia maszynista powie przez radio o jedno słowo za dużo to może się ono okazać dowodem świadczącym przeciwko niemu.
A propos typowych wypadków bez następstw. Pamiętajcie że wskaźnik zatrzymania czoła pociągu na przystanku osobowym, do zatrzymania na którym obliguje rozkład jazdy, należy - do czasu zatrzymania i wymiany podróżnych - traktować jak sygnał STÓJ. Nie zatrzymanie się więc na przystanku osobowym, na którym dany pociąg staje w/g rozkładu jazdy, jest wypadkiem pociągowym. Podobnie wypadkiem będzie podanie sygnału "odjazd" przez kierownika pociągu, przy braku podania sygnału Rd1 przez dyżurnego ruchu jeśli jest to wymagane w służbowym rozkładzie jazdy. Dla niewtajemniczonych - sygnał Rd1 to podniesienie lizaka ;-]