Tak sobie właśnie wracałem byczkiem z kopalni, słonecznie i gorąco że na moment odwróciłem uwagę od toru i skierowałem wzrok w stronę MD Wielki Kac, a gdy odrwóciłem się z powrotem do przodu na torach tuż przed lokiem dostrzegłem słupek hektometrowy. Skład zatrzymał się oczywiście kawałek dalej, wysiadłem i przyjrzałem się lokowi, ale chyba nic się nie stało. No tak, w okresie budowy tej linii kradli cement na potęgę zastępując czym się da, słupek rozpadł się prawie w proch. Przy okazji rozejrzałem się wzrokiem po okolicy, myślałem że może gnojki którym się tak nudziło chowają się gdzieś za krzakami, ale po chwili dałem sobie spokój. Przecież i tak nie mam ochoty ich ganiać, ledwie żyję od tego upału. Wskoczyłem do loka i ruszyłem dalej, jednak już bardzo ostrożnie. Na stacji minąłem stojącą po mojej prawej stronie stonkę z krótkim bruttem (założę się że jeszcze kilka lat temu ten skład był ze dwa razy dłuższy) a dalej jakiś osobowy, o dziwo bardzo czysty jak na te czasy, sama siódemka wyglądała jak tuż po rewizji. Oprócz tego stało sobie średniodługie brutto z jamnikiem. 0 ruchu nie licząc mojego pociągu i przejeżdżających od czasu do czasu samochodów oraz przechadzającego się po peronie znudzonego sokisty. Bardzo się zdziwiłem gdy otrzymałem sygnał zezwalający na jazdę, czyżbym niespodziewanie dostał przedłużoną trasę? Zawsze jeździłem tylko do Wielkiego Kaca... no cóż, bezmyślnie ruszyłem dalej, radio milczało. jazda nie trwała jednak długo, zupełnie zapomniałem że z powodu braku środków finansowych w tym miejscu zakończyła się elektryfikacja linii. Zatrzymałem się w ostatniej chwili, tarasując przejazd, którego urządzenia zupełnie zignorowały moją obecność. Czyżby działały na pamięć? W każdym razie nieźle wkurzony zaczepiłem przechadzającego się z krótkofalówką pracownika PKP...