Kompletnego Downa trzeba mieć, żeby przez ~6 godzin jeździć na wyłączonej przetwornicy za kabiną prowadzącą (i to na jednej lokomotywie, gdzie najczęściej lokomotywy w połowie pracy się zmienia). Natomiast, prawdą jest że przetwornica nie powinna być wyłączona bezpośrednio po zatrzymaniu pociągu, zwłaszcza przy postojach 2-3 minutowych (bo to kompletnie sensu nie ma), ale można ją unieruchomić przy postoju 15-20 minutowym. Stosuje się to właśnie po to, żeby nie hałasować niepotrzebnie w peronach np. na takim Krakowie Głównym, Wrocławiu Głównym, Warszawie Centralnej, gdzie jednak ten dźwięk się niesie po peronach.
@mechatronik, ale jednak nie zgodzę się z Twoją wypowiedzią. Dla silników trakcyjnych na siódemce jest zwiększony margines termalny dla izolacji. Fakt faktem, ma to już swoje lata, ale jest całkiem spore grono maszynistów, którzy przy dłuższych postojach przetwornice wyłączają.
Argument: co lokomotywa to inne silniki, co silniki to inna ich izolacja. Każda teoria ma dwa końce. Stosując taką praktykę, jaką przyjął tamten "maszynista" to do zarżnięcia silników rzeczywiście bardzo blisko.