Naczelnik rządzi na terenie lokomotywowni a SOK jest na "usługach" danego zakładu.
Tak, ale przepisy są tak skonstruowane, a przynajmniej ja się z takimi spotkałem, choć generalnie i racja, ale żeby zabezpieczać się przed różnymi rzeczami, np. sitwa, czy nieprawidłowe zachowania kogoś rządzącego, z kierownictwa, czy zwykłego robotnika, nie może być tak, dyro iż jest alfą i omegą.
On jest, ale do pewnego momentu.
W moim zakładzie było tak, że straż przemysłowa mogła np. dyrektora rewidować lub poprosić o dmuchnięcie w balonik, albo nie wpuścić kogoś na teren zakładu, a przecież dyro rządził...
ranga stanowiska jest chyba wystarczająca do udzielenia takowego zezwolenia ;))
zezwolenie zezwoleniem, ale nie tu o przede wszystkim nie o rangę chodzi, ale żeby przepisy były ustawione w ten sposób, aby w max. stopniu i celem nadrzędznym był interes firmy. Jeśli jest tak jak piszecie i to jest 100 % prawdy, iż dyro jest alfą i omegą i nieważne co on zrobi, nikt do niego nie może się przyczepić, nawet Ci, co w statucie mają firmę ochraniać, to wiele jest do zrobienia w tym względzie na kolei.
Dla mnie koniec tematu. Kończąc nie wiem jak jest na kolei, wiem jak jest gdzieś indziej.