To ja się wybiję z licytacji.
Od 2002 roku Internet miałem dzięki TePsie. Jak zrezygnowałem ze stacjonarnego na rzecz komórki w 2009 to i neo mi odpadła. Tymczasowo zatem kupiłem sobie modem radiowy i mam... Internet na kartę. Niby zarąbista sprawa, bo wyjmuję modem, chowam w kieszeń, idę do kumpla, podłączam i mam "mój" internet ale ma to duże wady, przede wszystkim - jak to z radiówkami - bardzo często transfer (do 3 MB/s) się wiesza, spada do śmiesznych wartości 3B/s albo po prostu się... przegrzewa modem i wiesza komputer/lapka. Tak więc o ściąganiu większych wartości nie ma co mówić, zwłaszcza że za każde zużyte gigabajty muszę kupić kartę doładowującą.
W Neostradzie było 60 zlotych za 6MB bodajże - tutaj 30 zł za 2GB transferu. Na Neo "ciągnąłem" co noc masę plików, tutaj nie da się, bo bym zbankrutował! :D
Ale, jak wspomniałem, to rozwiązanie przejściowe, na wiosnę się "zaloguję" do kablowej UPC i będzie śmigać 5MB/s za 70 złotych wraz z telewizją satelitarną. No i to się opłaca, nie ma to jednak jak modem/połączenie/internet kablowy.