Здравствуйте!
W prawdzie od zaćmienia minął już prawie miesiąc ale dopiero teraz opisuję swoje wrażenia.
Jako że w poprzednim poście napisałem, że do Nowosybirska (tam, gdzie będzie widoczne zaćmienie całkowite) nie jest tak daleko, więc cóż stało na przeszkodzie, żeby tam pojechać :)
Cała wyprawa rozpoczęła się 25 lipca w nocy a zakończyła 12 sierpnia wieczorem. Liczyła ona około 11400 kilometrów, z czego 9366 przejechanych pociągiem. Podróżowaliśmy przez Ukrainę (Lwów, Kijów) do stolicy Rosji. Z tamtąd Koleją Transsyberyjską do Nowosybirska (48 godzin jazdy) a dalej do Bijska (miasto położone "zaledwie" 400 km do Nowosybirska). Samo zaćmienie obserwowaliśmy w miejscowości
Toczjelnoje jakieś 40 km na południe od Bijska. Chmury trochę przeszkodziły w obserwacji: z 2 minut i 30 sekund fazy całkowitej, przez minutę Słońce zakrywały chmury. Niestety z tych emocji (czy zobaczymy coś, czy nie) zapomniałem zmienić ustawienia aparatu na robienie zdjęć fazy całkowitej i niestety niewiele na nich widać :( Ale najważniejsze jest to, że jednak udało się zobaczyć całkowite zaćmienie i tyle kilometrów jazdy (i tyle pieniędzy za bilety) nie poszło na marne.
Zdjęcia z zaćmienia Słońca dostępne są tutaj:
http://www.wrzucaj.com/975799Po zaćmieniu udaliśmy się na kilka dni w Ałtaj (takie góry) a potem powrót do Nowosybirska, zwiedzanie tamtejszego muzeum kolei i dalsza podróż do Moskwy z przymusowym noclegiem w Tjumieniu (brak wolnych miejsc w bezpośrednim pociągu Nowosybirsk - Moskwa, trzeba było najpierw jechać do Tjumienia a po ponad 30 godzinach czekania kolejnym pociągiem do Moskwy).
Z Moskwy udaliśmy się samolotem do Wilna (pociągiem nie dało rady, bo nie wyrobilibyśmy się przed upływem ważności wizy rosyjskiej. W Wilnie wylądowaliśmy o 21:20 i zanim dotarliśmy do centrum miasta, była już prawie północ. Nie mając żadnego zarezerwowanego noclegu spędziliśmy noc na dworcu.
Ponieważ z Wilna nie ma żadnego pociągu do Polski, który by nam odpowiadał, musieliśmy skorzystać z usług przewoźnika autobusowego, który zawiózł nas do Białegostoku. Stamtąd powrót do domu to już pikuś ;)
To była bardzo skrótowa relacja z bardzo długiej wyprawy. Poniżej trochę zdjęć kolejowych:

Dworce we Lwowie i w Kijowie. Osobnik na pierwszym planie to ja:)
Elektriczka na stacji w Nowosybirsku, na zdjęciu obok, stojący niedaleko dworca parowóz "Feliks Dzierżyński" stojący jako pomnik bohaterskich kolejarzy, dostarczających zaopatrzenie frontu w czasie II Wojny Światowej.
Dworzec główny i dworzec podmiejski w Nowosybirsku.



Kilka zdjęć z Muzeum kolejnictwa w Nowosybirsku.

Pociąg "Ałtaj" relacji Barnauł - Moskwa na stacji w Tjumieniu

Wagony pociągu "Tjumień" którym pokonaliśmy ostatnią część wyprawy kolejami rosyjskimi.

Dworzec kolejowy w Kazaniu na trasie do Moskwy.

Stacja Moskwa Kazańska o 5 rano.

Pojazd jednoszynowy okrążający moskiewski teren wystawy WDNCh i jedna ze stacji Moskiewskiego Metra.

Dworzec kolejowy w Wilnie.

W prawdzie nie korzystałem z usług kolei litewskich ale to nie przeszkodziło w zrobieniu kilku zdjęć.

Skany z biletów; pierwsze bilety są rosyjskie, dalej ukraińskie (te żółte).

Bilet na metro. Jest on w formie karty magnetycznej, którą przykłada się do czytnika. Bilet taki może być wieloprzejazdowy (jak mój - na 10 przejazdów) i jest ważny chyba miesiąc (w każdym razie mogłem z niego korzystać także w drodze powrotnej; przetrwał nawet lekkie zmoczenie).
Na koniec kilka ciekawostek:
W nowosybirsku w budynku poczty trafiliśmy na kawiarenkę internetową. Przed wejściem widniał szyld: "internet dla każdego - 24h". Po wejściu do środka okazało się, że kawiarenkę otwierają o 11:00 :). Gdy wróciliśmy tam później (już po 11) okazało się, że dostanie się do komputera nie jest takie łatwe: najpierw trzeba poczekać na zwolnienie się stanowiska, potem otrzymać od pani zawiadującej komputerami karteczkę potwierdzającą, że chcesz skorzystać z internetu. Z tą karteczką udajesz się do okienka kasowego, tam - po odstaniu swojego - płacisz za usługę i z paragonem ponownie udajesz się do pani zawiadującej komputerami aby wreszcie dostać się do upragnionego internetu. Gdy chcieliśmy dopłacić jeszcze jedną godzinę (czasu okazało się trochę za mało), okazało się, że jest przerwa obiadowa i albo musimy czekać 30min do jej końca, albo dać sobie spokój. Wybraliśmy wariant II.
W moskiewskiej komunikacji miejskiej przy wejściu do autobusu/trolejbusu/tramwaju zamontowane są bramki, podobne jak w warszawskim metrze. Żeby bramka się otworzyła należy najpierw skasować bilet (kosztuje 25 rubli = 2,5 zł). Natomiast w Nowosybirsku i w Tjumieniu w każdym autobusie jeździ konduktor, który sprzedaje bilety. Biletów w kioskach nie sprzedają. Cena biletu zależy od numeru linii a czasem też od długości trasy (na jednym autobusie pisało: do mostu 20 rubli, dalej 30 rubli). Cena jest naklejona na bocznej szybie każdego pojazdu. W Bijsku nie dostajesz biletu na przejazd a płacisz przy wysiadaniu.
Do zakupu biletu na przejazd pociągami dalekobieżnymi potrzebny jest paszport, który potem należy pokazać
prowadnikowi, który sprawdza bilety przed wejściem do wagonu.
W Moskwie patrole milicji często legitymują przechodniów, zwłaszcza tych, którzy różnią się wyglądem do typowych Rosjan. My na szczęście mieliśmy "słowiańską urodę" i nie doświadczyliśmy kontaktu z miejscową władzą.
W Wilnie na dworcu autobusowym biletu można kupić u kierowcy (tak jak u nas). Do jednego z takich autobusów ustawiła sie dość pokaźna kolejka pasażerów. Gdy zostało ich czterech, kierowca zamknął im drzwi przed nosem, pokazał na zegarek (to chyba miało znaczyć, że już jest godzina odjazdu) i odjechał, zostawiając pasażerów na dworcu (!).
Na dworcu kolejowym w Wilnie pociągi międzynarodowe zapowiadane są po litewsku, angielsku i w języku kraju z którego/do którego ten pociąg jedzie. Pociąg z Szestokai, który jest skomunikowany z pociągiem z Warszawy był zapowiadany min. po polsku.
Na dworcu w Tjimieniu można wykupić nocleg. Mogą to zrobić tylko osoby podróżujące koleją (przy zakupie noclegu trzeba okazać ważny bilet kolejowy). Wynajęcie pokoju dwuosobowego kosztuje około 2000 rubli (200 zł) a miejsce w sali 5-cio osobowej 400 rubli.
To już (wreszcie) koniec tej skrótowej relacji.
Pozdrawiam :)