Z tym stwierdzeniem, że większą winę ponosi ktoś, to oznacza, że kto inny mniejszą. A w moim przekonaniu z winą jest jak z połowami - są równe. Tak samo winy też się równo rozkładają. Nie da się przedstawić jakiegoś czynnika w tym zdarzeniu jako bardziej "wypadkogenny", ponieważ zaniedbanie z każdej strony prowadzi do tego samego, i nie da się mniej, czy bardziej zaniedbać. Albo ono jest, albo go nie ma. Kto je czyni - jest winny.
Jeżeli kierowca ma obowiązek upewnić się, "ale jest to sytuacja wzorcowa, która zazwyczaj ma niewiele wspólnego z rzeczywistością", no to brzmi dla mnie tak samo, jak "każdy lekarz/urzędnik ma zabronione przyjmowanie łapówek, ale jest to sytuacja wzorcowa, która zazwyczaj ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Mam nadzieję, że Twoje zdanie, Profeto, nie miało oznaczać chęci wykazania nieżyciowości przepisów, która w tym wypadku wynikała by, gdyby ją stwierdzić, z niezmienności złych nawyków kierowców, takie "z czym nie możesz powalczyć, to się z tym zaprzyjaźnij". ;-)
Ja niestety nie jestem kierowcą, ale jako pieszy często mam także zielone światło na drodze ;-) I zachowuję szczególną ostrożność na każdym przejściu, bo czasami kierowcy nadużywają tzw. strzałki w prawo...