W NIEDZIELĘ O ŚWICIE WYRUSZYŁ Z CHOJNIC DO BYDGOSZCZY POCIĄG POLSKO-BRYTYJSKIEGO KONSORCJUM, ŁAMIĄC MONOPOL PKP W PASAŻERSKICH PRZEWOZACH REGIONALNYCH.
Prywatna firma wozi pasażerów 16 nowoczesnymi autobusami szynowymi z bydgoskiej Pesy, które dzierżawi od samorządu województwa pomorsko-kujawskiego. Obsługuje linie niezelektryfikowane, po których nie mogą jeździć tradycyjne składy, m.in.: z Torunia do Grudziądza i Sierpca oraz z Brodnicy do Laskowic Pomorskich. Bilety można kupić na dworcach i w pociągach. Informacja o kursach jest dostępna w rozkładzie jazdy kolei państwowych.
Polsko-brytyjskie konsorcjum PCC Rail/Jaworzno Arriva Polska przetarg na obsługiwanie przez najbliższe trzy lata regionalnych przewozów kolejowych w Kujawsko-Pomorskiem wygrało w czerwcu.
- To pierwsze tego typu przedsięwzięcie w Polsce - mówi Paweł Pleśniar, specjalista Arrivy ds. marketingu i rozkładu jazdy.
Do tej pory lokalne przewozy (oprócz Mazowsza, gdzie działają Koleje Mazowieckie) obsługiwała spółka PKP Przewozy Regionalne.
Brytyjska Arriva to jeden z największych operatorów pasażerskich w Europie, jej akcje notowane są na giełdzie w Londynie. Firma przewozi ponad miliard pasażerów w dziesięciu krajach Europy, m.in.: Czechach, Danii, Hiszpanii i Niemczech. W Polsce to drugi prywatny przewoźnik pod względem przewozów towarowych.
Co zadecydowało o końcu monopolu PKP w Kujawsko-Pomorskiem? - Pieniądze. Oferta Arrivy była znacznie tańsza - mówi Tomasz Moraczewski, szef departamentu infrastruktury Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu - PKP Przewozy Regionalne chciały 18,36 zł dopłaty do każdego kilometra, natomiast ich konkurent - niespełna 13 zł.
Po przeliczeniu wszystkich tras dawało to gigantyczną różnicę. Województwo zapłaci prywatnemu przewoźnikowi 67,9 mln zł. Przewozy Regionalne chciały 96,2 mln zł. - Cena biletów na naszych liniach pozostanie taka sama jak na trasach obsługiwanych przez PKP - zapewnia Paweł Pleśniar.
Przewozy regionalne nigdy nie były zbyt dobrym interesem. PKP Przewozy Regionalne ma spore kłopoty finansowe. Kolejowe przewozy regionalne są bowiem nierentowne i żeby utrzymywać stosunkowo niskie ceny biletów, potrzebne jest ich dofinansowanie. Zamawiającym przewozy są samorządy wojewódzkie, i to do nich należy obowiązek pokrycia kosztów nierentownych połączeń.
Sęk w tym, że przez ostatnie lata samorządowcy i kolejarze z PKP często nie mogli się dogadać co do wysokości dofinansowania. Kolejarze twierdzili, że dopłaty są zbyt niskie, samorządowcy mówili, że koleje wyłudzają od nich pieniądze. Jeszcze w 2004 r. PKP PR miało stratę na poziomie 763 mln zł! Jej zadłużenie przekroczyło 2 mld zł. Co roku ograniczano liczbę uruchamianych pociągów.
W ostatnich latach sytuacja zaczęła się poprawiać. Samorządy i koleje zaczęły ściślej współpracować. Po raz pierwszy od lat odwrócił się też spadkowy trend w przewozie pasażerów.
PKP PR od stycznia do października przewiozła już 139,7 mln pasażerów, o 4,5 mln więcej niż w tym samym okresie rok wcześniej. W tym roku PKP PR po raz pierwszy w historii może zakończy rok na niewielkim plusie.
A co z konkurencją na terenie kraju? Parlament Europejski pod koniec września podjął decyzję o otwarciu międzynarodowych przewozów kolejowych od 1 stycznia 2010 r. Ta decyzja oznacza, że obcy przewoźnicy w relacjach międzynarodowych będą mogli po drodze zabierać pasażerów z miast, przez które przejeżdżają. Przykładowo pociąg Deutsche Bahn relacji Berlin - Warszawa w drodze do Warszawy będzie mógł zabrać pasażerów z Poznania. Byłaby to głównie konkurencja dla PKP Intercity.
Źródło: Gazeta Wyborcza

Wreszcie ktoś zabrał się za tyłek PKP.