Spotkania z SOK-istami zdarzają mi się co jakiś czas. Nie chodzi tutaj o fotografowanie na stacji, bo swego czasu w Bydgoszczy było normą "czepianie się". Na szlaku zdarzało mi się kilkakrotnie być "przyłapanym" przez SOK. Niekiedy panowie z ciekawości podchodzili i pytali o zainteresowania, niektórzy "czuli klimaty", jednak zdecydowana większość nie była przyjaźnie nastawiona.
Najpoważniejszą sytuację miałem w Przeworsku, kiedy to fociłem na szlaku, SOK-ista przyszedł do mnie (około 2 km od stacji) i próbował mnie wylegitymować. Zdziwił się, kiedy mu odmówiłem "ruszenia się z miejsca" w celu wizyty w komisariacie. Wezwał policję (w międzyczasie zrobilem na jego oczach 2 zdjęcia), udaliśmy się na komisariat SOK, później na komisariat policji. Po około godzinie przesłuchań i tłumaczeniu, że z terrorystami "mam tyle wspólnego, co z samochodami drogimi - czyli nic" wypuszczono mnie.
Ostatnie starcie miało miejsce w listopadzie w Zajączkowie Tczewskim, kiedy to SOK zarzucił mi poruszanie się bez zgody i pozwolenia po terenie kolejowym (konkretnie chodziło o szopę). Jak się okazało przypadkowy patrol nic nie wiedział o mojej wizycie i dlatego mnie zatrzymali.