Jako, że mam słaby łeb, nie pijam dużo. Miałem ze dwa lata temu zabawną sytuację: grill, piwo (kilka gatunków). Popijałem sobie te piwa, jedno, drugie, trzecie...Czas płynął i naszła mnie refleksja, ile ja wypiłem tych piw? Naliczyłem parę sztuk 0,5 litra każda. No dobra, ale dlaczego mnie nie trzepie. Sobie pomyślałem to dlatego, że dzisiaj jest
mój dzień, ale, ale po chwili spojrzałem na etykietę piwa które piłjem i co? Okazało się, że zawartość alkoholu była w nim śladowa (chyba to Karmi było).
Wtedy zrozumiełem wszystko już :)
Opowiedziałem o swoich przemyśleniach biesiadnikom.
Wyobrażacie sobie jaka była ich reakcja :P