To się wypowiem. Jako osoba zajmująca się naprawa, uruchomieniem i testami tych lokomotyw wiem że dużo przypadków awarii to nieudolność maszynioków.
Jak łatwo pisze się takie rzeczy, samemu nie dowożąc. Naprawy EP09 wykonywane są nienależycie, niestarannie i byle jak, byle pojechało. Potem mija 10-15 godzin od P1 i kończą się szczotki, walą różnicowe i pali się dioda, a na pulpicie kontrolki robią dyskotekę. Tym samym kilkadziesiąt km od warsztatu lok po wykonanej naprawie odmawia pracy i jest koniec jazdy. Potem okazuje się, że po wymianie spalonego PHJ warsztat nie zajrzał głębiej i nie dotarł do popalonych wiązek kabli robiących zwarcia.
Innym razem ktoś przejeżdża wybiegiem pod izolatorem i gasną mu reflektory.
Ktoś inny po zaniku napięcia załącza WS, załącza szynę zbiorczą i zapalają się wszystkie lampki na pulpicie i traci sterowanie.
I tak dalej, i tak dalej. Wszystko wina maszynisty oczywiście, nieudolna obsługa.
Te lokomotywy nie nadają się do tak intensywnej eksploatacji, do jakiej próbuje je zatrudnić w obecnych czasach przewoźnik. Częste rozruchy i hamowania, jazda po liniach Vmax=100 i mniej, zatrudnianie do obsługi składów 10+ wagonów powoduje, że wszelkie niedoskonałości dają o sobie znać z nawiązką. Jakiekolwiek próby modernizacji, włącznie z wymianą sterowania na impulsowe jest całkowitą stratą pieniędzy i cennego czasu. Nie mówiąc już o bezpieczeństwie, bo pojazd ten jest jeżdżącą pułapką śmierci dla drużyny trakcyjnej, tak samo jak wszelkie EN57, EX07, 08 i inne.