Kierownikiem pociągu można zostać w niecałe dwa miesiące za 2000 zł + koszt badań. W 2 miesiące e-learningu tacy kandydaci na pewno przyswajają całą wiedzę z prezentacji i skryptów i mają wiedzę o technice wykonywania manewrów jak i potrafią to robić w bezpieczny sposób dla trojga stron nie mówiąc już o umiejętności wykonania poprawnie OT i prób hamulca. Prezentacje, filmiki i skrypty może i są dobre jeżeli ktoś zdaje na prawo jazdy, ale nie jeśli trzeba stwierdzić w wyniku OT czy skład wyjedzie. Tyle że potem wychodzi właśnie tak o:
robisz manewry z osranym kierownikiem który każe jechać ci 5 km/h i zostawia za sobą brązowy ślad w torze i w panice zatrzymuje pociąg, bo widzi niebieskie na tarczy z lewej strony toru, albo tekst "tarcza podana" a przed nim jak byk powtarzacz semafora
Nikt nie mówi o likwidacji stanowiska rewidenta, a wręcz przeciwnie. Bez rewidenta, bez maszynisty, bez dyżurnego, bez ustawiacza pociąg nie pojedzie. Bez kierownika, konduktora, manewrowego - się obejdzie.
Patologia to te całe "kursy" i brak szkolnictwa zawodowego. Jednak przez rok/dwa coś tam do tej makówki wejdzie, a przez 2 miesiące, dla kogoś kto kolej poznaje z prezentacji, filmików i skryptów to zwykłe podważanie instytucji "bezpieczeństwa ruchu kolejowego". To tak jak by kontroler ruchu lotniczego kupił sobie kurs za ileś tam złotych w jakieś firmie krzak i wyszkolił się w 3 miesiące, albo profesor, doktor medycyny kupił sobie papiery i uczył studentów operacji na żywych organizmach.
Mało tego. Będzie coraz gorzej. "Beton" powoli kruszeje. Emeryci uciekają na emerytury, funkcje kierownicze na stanowiskach związanych z nadzorem maszynistów zajmują ludzie, którzy przez 25 lat nie przejechali kilometra za nastawnikiem. Większość ludzi kończy ogólniaki a potem prawo/psychologię/ekonomię, a jak im tam nie wyjdzie to idą na takie 2 miesięczne kursy i się dzieje tak jak wyżej. Instruktorzy jacy są tacy są. Ale też będzie gorzej, bo czas się nie cofa - lata przybywają, nikt nie młodnieje z wiekiem.
Oby nie doszło do tego, że ktoś po szkole od razu będzie mógł zostać instruktorem, bo wtedy to już tylko biała chorągiewka i flara nam zostanie.
Najgorszy rak to:
1) młodzież po szkole kolejowej - oni są najmądrzejsi, nie ważne, że praktyki zero; potrafią cytować przepisy i to się najbardziej liczy;
2) pracownicy ze stażem powyżej 3 lat - również są najmądrzejsi, trochę pojeździli, trochę pokręcili nastawnikiem i hamulcem, jesień jakoś przechorowali więc również wszystko wiedzą;
3) pracownicy ze stażem 30-50 lat - nieomylni; przepisy mają gdzieś, praktyka w jeżdżeniu przez 40 lat tą samą linią jest wystarczająca, charakteryzują ich zdania: "młody, to powinien 10 lat na warsztacie śrubki dokręcać a nie za nastawnik się pchać - za moich czasów to...";
4) bogowie kolei - nieomylni związkowcy, którzy co prawda przez całą swoją karierę nie ujechali ani 100 kilometrów z obawy że coś narobią, zasiadają już tak od x lat w różnych federacjach zabijania kolei.
Wniosek jest prosty. Dopóki system szkolenia się nie zmieni i jakieś lichwy będą szkolić w 2 miesiące rewidentów, w 3 miesiące - kandydata na maszynistę bo na licencji można zarobić, w 3 miesiące kierowników pociągów gospodarczych i roboczych - strach będzie wsiąść do pociągu. I krótko mówiąc, jeśli chodzi o system szkolenia na maszynistę, cały ten program szkolenia należy wyrzucić do kosza razem z ludźmi, którzy coś takiego wymyślili. Symulator powinien być do szkolenia i przygotowania do sytuacji, które nie zdarzają się codziennie, a nie urządzeniem do egzaminowania. Licencja to jest potrzebna jak świni pióropusz...