Widzę, że nie bardzo kumacie temat. Każdy przewoźnik ma swoje przepisy i one regulują kto może jechać w kabinie z maszynistą i bardzo często mówią one o "osobie upoważnionej". Nie mieszajmy tutaj tematu kamer sufitowych/czołowych w kabinach. Osobą upoważnioną w kabinie jest osoba posiadająca odpowiednie zezwolenia: głównie stałe i rzadziej jednorazowe. Wystarczy napisać do przewoźnika wniosek o wydanie takiego zezwolenia na przejazd na danej trasie (można doprecyzować, że chodzi o konkretną serię lokomotywy, pociąg itd.) z odpowiednim uzasadnieniem (to jest bardzo ważne!). Uzasadnienie to ma mieć "ręce i nogi" i w większości przypadków to działa. Wtedy jadący z maszynistą i maszynista czują się spokojnie i delektują przejazdem/pracą. Zawsze się dziwię, że ktoś podaje przykłady, że widział w necie przejazdy w kabinach, widział kamery i takie tam i sam snuje domysły jak to możliwe i powstają teorie spiskowe. Często jednak jest to przejazd/nagranie za zgodą przewoźnika. Zatem najprościej napisać wniosek i czekać cierpliwie.
Owszem, były, są i będą przejazdy nieformalne, ale tutaj też jest pewna prawidłowość (pomijam fakt, że maszynista może sam zaprosić do kabiny) - z maszynistą także należy porozmawiać i opowiedzieć mu kim jesteśmy, co nas interesuje itd. Jeśli jest dialog, to wtedy wiadomo... Z drugiej strony sam bym nie wpuścił do kabiny człowieka, który po zadaniu mu kilka pytań oświadczy, że "za chwilę" materiał będzie na jego www lub na YT lub przede wszystkim jest szalonym młodzianem ze środowiska MiKoli. To nie tędy droga.
Oba przypadki są analogiczne do tematu wstępu na tereny kolejowe, a przede wszystkim do lokomotywowni.