Że tak zapytam, co konkretnie oznacza "w budowlance"?
Ja ze swojej strony, mogę polecić bycie "maszynistą", ale w sensie zupełnie niekolejowym, tylko właśnie na budowie. Operator sprzętu ciężkiego, od walców przez koparki i ładowarki, po palownice czy frezarki. Praca jest i będzie, bo przynajmniej do 2020 mamy zaklepane fundusze na rozwój infrastrukturalny, zarobić można netto więcej niż 3000 zł, kurs kosztuje w granicach 1500-4000 zł. Tylko trzeba mieć dobrze w głowie poukładane, coby się nie zagubić (w sensie moralnym). No i praca w delegacji, w sezonie dwa dni wolne na dwa tygodnie, z czego jeden, tak można liczyć, odpada na dojazdy.
Krótko mówiąc fajna praca, fajna płaca, kawałek kraju się zobaczy, a i wymagań jakichś kosmicznych nie ma, tyle że daleko od domu, no i czasem się zdarza po 20 godzin na dobę pracować, co oczywiście nie pozostaje bez odzwierciedlenia w wynagrodzeniu.