Przede wszystkim, nie ma obecnie żadnych mechanizmów kontroli poprawności działań, nie licząc wykolejenia w skrajnych przypadkach. Nawet jeśli by to zrobić, to punktacji raczej być nie powinno, bo wtedy zaczyna się jeździć "pod punkty". Ja już widziałem jedną taką scenerię, w której jeśli się zacznie hamować widząc żółte światło na tarczy ostrzegawczej, to się nie da na czas na stację dojechać i są punkty karne za spóźnienie. A jak się nie zacznie hamować, to w przypadku, gdyby sygnał na semaforze się nie zmienił, nie ma możliwości stanąć przed nim. Najlepiej jest nieco zwolnić, żeby minąć semafor chwilę po zniknięciu czerwonego na nim, co ma miejsce o ściśle określonej godzinie... Ale takie "śrubowanie" scenariuszy jest bez sensu.