Witam,
Dziś od bardzo dawna, miałem okazję przejechać się zwykłym "podmiejskim" kibelkiem i spotkało mnie coś dziwnego, a może to norma? Wsiadałem na przystanku bez kasy biletowej i udałem się do Kierownika po bilecik, daję 5zł. (miałem zapłacić chyba 4,80), a Kierowniczek wydaje mi 2zł., pieniążki do kieszonki, puszcza mi oczko i wszystko ok. Specjalnie usiadłem obok przedziału służbowego i się przypatrywałem. Na ok 20 osób wsiadających, 15 przyszło po bilety, wszyscy odeszli bez biletów. To się nazywa strzelanie do własnej bramki.
Zapytałem o to kolegę, który jezdzi codziennie na tej trasie i podobno nie warto kupować miesięcznego, bo u Kierownika taniej wychodzi.
Co wy na to?