- Symulator MaSzyna -
Hyde Park => Bieżące kolejowe => Wątek zaczęty przez: _KAT_ w 18 Czerwca 2008, 14:43:45
-
Często się mówi o tym, że prywaciarze nie mają zakazu wpuszczania osób postronnych do kabiny. Jak to się ma do rzeczywistości?
-
Często się mówi o tym, że prywaciarze nie mają zakazu wpuszczania osób postronnych do kabiny. Jak to się ma do rzeczywistości?
Każdy maszynista ma zakaz wpuszczania osób postronnych do kabiny.
Jeśli się nie mylę to nawet konduktor pociągu nie może przebywać w kabinie .
-
Mechanik opowiadał mi, ze biorąc kogoś do kabiny odpowiada 100% za jego zdrowie i bezpieczeństwo. Jakby się coś stało, musiałby do końca życia na niego oddawać pieniądze czy coś podobnego.
-
Mechanik opowiadał mi, ze biorąc kogoś do kabiny odpowiada 100% za jego zdrowie i bezpieczeństwo. Jakby się coś stało, musiałby do końca życia na niego oddawać pieniądze czy coś podobnego.
Tak, dokładnie, dlatego też nie wszyscy mechowie zgadzają się zabrać ze sobą w trasę osobę postronną.
-
Jeśli się nie mylę to nawet konduktor pociągu nie może przebywać w kabinie.
Farmazony wygadujesz...
Tak, dokładnie, dlatego też nie wszyscy mechowie zgadzają się zabrać ze sobą w trasę osobę postronną.
Kolejny farmazon. Mechowie się boją, że jak wejdzie kontrola to mogą wylecieć z roboty.
-
W sumie nigdy nie spotkałem się ze sprzeciwem od strony prywaciarzy, dlatego pytam.
-
W sumie nigdy nie spotkałem się ze sprzeciwem od strony prywaciarzy, dlatego pytam.
Prywaciarze często wpuszczają osoby postronnę do kabin ponieważ na prywatnych napewno nie ma tak duzo konroli jak np. na PKP PR.
-
W sumie nigdy nie spotkałem się ze sprzeciwem od strony prywaciarzy, dlatego pytam.
Prywaciarze często wpuszczają osoby postronnę do kabin ponieważ na prywatnych napewno nie ma tak duzo konroli jak np. na PKP PR.
Na PKP nigdy jeszcze nie spotkałem się z kontrolą, na prywaciarzach owszem ;)
-
Mechanik opowiadał mi, ze biorąc kogoś do kabiny odpowiada 100% za jego zdrowie i bezpieczeństwo. Jakby się coś stało, musiałby do końca życia na niego oddawać pieniądze czy coś podobnego.
Wiekszej bzdury nie slyszalem.. Gdyby byl wypadek, mk zginal a mech przezyl, to mech wylecialby z roboty a rodzina mk nie dostalaby odszkodowania z tego powodu, gdyz przebywal on wbrew przepisom. By sobie pojezdzic, trzeba miec znajomosci - takie zycie.
-
By sobie pojezdzic, trzeba miec znajomosci - takie zycie.
Nie do końca ;)
97% przypadków (z mojego życia) zabierania się w trasę, a nawet prowadzenia lokomotywy to znajomość 30-sto, czasem nawet 5-cio minutowa (a czasem 3 godzinna ;) ).
-
Mechanik opowiadał mi, ze biorąc kogoś do kabiny odpowiada 100% za jego zdrowie i bezpieczeństwo. Jakby się coś stało, musiałby do końca życia na niego oddawać pieniądze czy coś podobnego.
Wiekszej bzdury nie slyszalem.. Gdyby byl wypadek, mk zginal a mech przezyl, to mech wylecialby z roboty a rodzina mk nie dostalaby odszkodowania z tego powodu, gdyz przebywal on wbrew przepisom. By sobie pojezdzic, trzeba miec znajomosci - takie zycie.
Ja mam inne zdanie i pewno sądy też. Wynika to z logiki:
-mechanik złamał zakaz i na samo dzień dobry jest winien
-mk przebywający w kabinie nie jest przeszkolony co do zasad BHP, w związku z tym odpowiedzialność spoczywa na mechaniku (tym bardziej jeśli dotyczy to osoby niepełnoletniej), jeśli postanawia zabrać mk do kabiny.
-mk nie musi znać się na przepisach, od tego jest dorosły wykwalifikowany i przeszkolony pracownik.
-mechanik również odpowiada za ewentualną szkodę poczyniną przez mk
Zgadzam się, iż mech mógłby stracić pracę, ale to nie wyklucza odpowiedzialności cywilnej.
-
mk przebywający w kabinie nie jest przeszkolony co do zasad BHP
"Uważaj, bo tu jest wysokie napięcie..." "nie zeskakuj, tylko zejdź sobie tyłem powoli"
Jakieś super minimalne podstawy są ;))
-
A psieprasiam bardzio a co to jeśt wysiokie napęcie psze pana?
Te podstawy można sobie o kant d.. rozbić, jeśli doszłoby do tragedii.
Istnieje coś takiego przy podejmowaniu pracy na danym stanowisku, iż ktoś inny, przeszkolony udziela tzw. instruktażu stanowiskowego, ale przy tragedii raczej wydaje mi się bardzo a to bardzo mało prawdopodobne, aby sędziowie zaliczyli to jako coś łagodzcego. Dodatkowo udowodnić to, iż się takiego udzieliło.
-
Wiekszej bzdury nie slyszalem.. Gdyby byl wypadek, mk zginal a mech przezyl, to mech wylecialby z roboty a rodzina mk nie dostalaby odszkodowania z tego powodu, gdyz przebywal on wbrew przepisom. By sobie pojezdzic, trzeba miec znajomosci - takie zycie.
Hunter,
Ja tylko powiedziałem to, co pewien pan mechanik mi powiedział. Kontroli na PKP też nie spotkałem. Do kabiny jednostki na godzinną przejażdżkę dostałem się tylko raz. Byłem też kilka razy na wąskotorówce, ale tam kontroli to kompletnie brak :]
-
Na PKP nigdy jeszcze nie spotkałem się z kontrolą, na prywaciarzach owszem ;)
A ja się z Tobą nigdy nie spotkałem - to znaczy, że nie istniejesz?
Na PKP, kazdy instruktor ma pod sobą kilkunastu maszynistów i obowiązany jest z kazdy odbyć jazde conajmniej raz w roku. Ale czestotliwość generalnie zależy ilu podopiecznych ma po sobie - jesli jest ich niewielu, to moze to byc zdecydowanie czesciej (w CM Kraków jak mnie pamiec nie myli to srednio 2-3, czasem nawet 4 jazdy w roku).
-
Od początku lutego przejechałem 4000 km w odcinkach po około 60 km.
Nie napiszę ile razy siedziałem w kabinie, nie o tym ten wątek.
Kontroli nie widziałem.
Przebywanie w kabinie bez zezwolenia i biletu jest nielegalne i grozi konsekwencjami dla mechanika. Tyle razy było już to poruszane że szkoda pisania.
-
Od początku lutego przejechałem 4000 km w odcinkach po około 60 km.
Nie napiszę ile razy siedziałem w kabinie, nie o tym ten wątek.
Kontroli nie widziałem.
Przebywanie w kabinie bez zezwolenia i biletu jest nielegalne i grozi konsekwencjami dla mechanika. Tyle razy było już to poruszane że szkoda pisania.
Jakiego zezwolenia?, nikt takiego zezwolenia nie chce wydać, chyba że jakiś znajomy prezes czy ktoś to wtedy tak.
-
I właśnie do tego potrzebne są znajomości...
-
I właśnie do tego potrzebne są znajomości...
Ale to i tak nielegalnie, bo kontrola spyta skąd mamy takie pozwolenie ? to co odpowiemy, że Nam wujek napisał ?
-
Takie zezwolenie można dostać, nie wiem czy po znajomości.
Trzeba też wykupić bilet na taką podróż.
Często jest tak że dużo zależy kto prosi o zezwolenie.
Myślę że odgrywa też rolę wiek, z tego co obserwuję młodzież
często jest przepędzana bez względu na to jak się zachowuje.
Jeszcze ze swojego dioświadczenia powiem że dużo zależy od wyglądu
proszącego (ubiór). Prawdą jest że trzeba mieć trochę szczęścia.
I właśnie do tego potrzebne są znajomości...
Ale to i tak nielegalnie, bo kontrola spyta skąd mamy takie pozwolenie ? to co odpowiemy, że Nam wujek napisał ?
Co za bzdury piszesz, mówimy o zezwoleniu wydanym na szczeblu dyrektorskim, nie rodzinnym.
-
Ale to i tak nielegalnie, bo kontrola spyta skąd mamy takie pozwolenie ? to co odpowiemy, że Nam wujek napisał ?
...
Kontrola gdy masz ten świstek ma (...) do powiedzenia. Masz to masz i koniec.
-
I właśnie do tego potrzebne są znajomości...
Guzik prawda. Nawet znajomości nie pomagają. Maszynistów znam juz wiele lat, z tymi, z którymi jeździłem przed rokiem 2000. Do dziś każdy z nich mówi ze się boi kontroli. Niechcą brać już do kabiny nawet na krótki odcinek nie wspomnę już o dłuższej jeździe. Jakiś tydzień temu spotkałem się z jednym z nich i powiedział mi że od 2000 roku nic się nie zmieniło. Jak były tak są kontrole. A najzabawniejsze jest to że przed 2000 rokiem opowiadał mi że cytuję "a niech se łapią i tak niedługo emeryturka". Tak się stawiali a teraz każdy porami trzęsie. (Piszę o nastawionym na ANTY do MK PKP).
-
Dziwne. Ostatnio znajomy byl w Bydgoszczy i wpakowal sie na pierwsza maszyne ktora spotkal. Mechanik nie robil problemow. Epek - moze po prostu czyms im podpadles ?;]
@Mkdudu: bredzisz...
-
Szczerze mówiąc, ja nie mam problemu dostać się na maszynę. Wystarczy dobrze zagadać mecha. To tyle.
-
Szczerze mówiąc, ja nie mam problemu dostać się na maszynę. Wystarczy dobrze zagadać mecha. To tyle.
Dokładnie. Trzeba dobrze uświadomic mecha że ma do czynienia z prawdziwym miłosnikiem kolei :)
Ale trzeba przyznać że są i tacy którzy sami proponują zwiedzenie kabiny
-
Trzeba dobrze uświadomic mecha że ma do czynienia z prawdziwym miłosnikiem kolei :)
Lub z idiotą...
-
Ok, nie oklamujmy sie. Ktos kto chociaz z wygladu [wiek] moze wygladac na kolejarza z chyba oczywistych wzgledow ma o wiele wieksza szanse wejsc na loka/przejechac sie na maszynie niz statystyczny mk-gimnazjalista (bez urazy oczywiscie)...
-
Osobiście ja również nie mam problemów z dostaniem się do kabiny :
Robię kilka fotek czoła maszyny, tak aby mech to widział , nastepnie podchodzę do mecha i zagaduję go na temat jego pracy, kolei ,następnie zwyczajnie pytam czy można zobaczyć sobie kabinę . No i tak to po skrócie wygląda :)
-
(...)
Robię kilka fotek czoła maszyny, tak aby mech to widział , nastepnie podchodzę do mecha i zagaduję go na temat jego pracy, kolei ,następnie zwyczajnie pytam czy można zobaczyć sobie kabinę . No i tak to po skrócie wygląda :)
Wejść do kabiny na postoju, a pojechać na loku w trasę to dwie różne rzeczy. Może być przecież tak, ze mech wyprosi z kabiny, gdy będzie musiał jechać.
-
(...)
Robię kilka fotek czoła maszyny, tak aby mech to widział , nastepnie podchodzę do mecha i zagaduję go na temat jego pracy, kolei ,następnie zwyczajnie pytam czy można zobaczyć sobie kabinę . No i tak to po skrócie wygląda :)
Wejść do kabiny na postoju, a pojechać na loku w trasę to dwie różne rzeczy. Może być przecież tak, ze mech wyprosi z kabiny, gdy będzie musiał jechać.
Dlatego też również w kabinie trzeba wykazać się zainteresowaniem maszyną.
Albo np. powiedzieć do mecha : ahh... zawsze mażyłem o jeździe w kabinie :D
-
Nie lubie bawić się w półsłówka. Ja zawsze wale prosto z mostu i zawsze odnosze sukces.
Sakorius: No właśnie. To jest bardzo duża różnica. Zabierając nas ze sobą mech naraża się na 2x większe ryzyko, niż zwiedzenie kabiny (nie wspominając już o prowadzeniu)
-
Witam,
Przede wszystkim na maszyniście trzeba zrobić dobre pierwsze wrażenie. Należy być przyzwoicie i schludnie ubranym i ogólnie wyglądać jak najlepiej. O pozwolenie na wejście do kabiny oczywiście trzeba kulturalnie się zapytać.
Po udanej próbie należy wykazać jak największe zainteresowanie (dużo pytać na tematy związane z pracą maszynisty, budową i obsługą pojazdu itp.) oraz pokazać swą szeroką wiedzę. Dzięki temu maszynista wie, że nie ma do czynienia z byle kim, a z wykwintnym mk.
Wtedy wszystko coraz bardziej się rozkręca i mechanik sam ewentualnie proponuje krótką przejazdżkę (zależy od sytuacji bo nieraz może być mowa o trasie). Wtedy może pozwolić usiąść za nastawnikiem (!)
UWAGA! wszystko zależy od charakteru maszynisty. Na ogół są mili ale jak to w życiu możemy trafić na mniej miłego. Druga sprawa: Nie powinniśmy się domagać wyjazdu w trasę a tym bardziej prowadzenia pojazdu. Wówczas mechanik zrozumie, że bierzemy go ''sposobem'' i wtedy ta krótkotrwała przyjaźń szybko się zakończy. Najlepiej czekajmy aż on sam to zaproponuje. Nie wolno się nastawiać na 100%, że się przejedziemy tudzież poprowadzimy bo różnie z tym bywa.
To jest mój sposób na dostęp do kabiny. Osobiście nigdy nie nastawiam się na przejażdżkę. Wolę zachwycać się owym pojazdem i jego kabiną oraz przeprowadzić konwersację z maszynistą, a na pytanie ''To co, przejedziemy się?'' odpowiadam:''chętnie''
dziękuję za uwagę i pozdrawiam
-
Dziwne. Ostatnio znajomy byl w Bydgoszczy i wpakowal sie na pierwsza maszyne ktora spotkal. Mechanik nie robil problemow. Epek - moze po prostu czyms im podpadles ?;]
@Mkdudu: bredzisz...
Ostatnio? Było DTK w Bydgoszczy, poza tym było można sie przejechać w "kabinie" WMB10, chyba że na serio kolega się przejechał...
-
Dziwne. Ostatnio znajomy byl w Bydgoszczy i wpakowal sie na pierwsza maszyne ktora spotkal. Mechanik nie robil problemow. Epek - moze po prostu czyms im podpadles ?;]
@Mkdudu: bredzisz...
Ostatnio? Było DTK w Bydgoszczy, poza tym było można sie przejechać w "kabinie" WMB10, chyba że na serio kolega się przejechał...
Kurcze, nie wiedzialem ze w Bydgoszczy DTK byly w maju...
-
Ja pisałem o znajomych mechanikach, czyli jeden z Bydgszczy i 2 z Torunia. Nie ważne. Zaden niechce już brac, a znamy się juz okolo 10 lat i utrzymujemy kontakt. Powiem więcej z "Toruniakami" chodziłem do TK (zaocznie). Za symboliczną kasę sprzedawali mi czapki i mundury kolejowe i kamizelki itp... już nie wspomnę masy SRJ-tów i rozkazow szczególnych (wtedy jeszcze takie były dawane), które od nich dostawałem na bieząco co tydzien. Z jednej strony rozumiem, był okres bardzo nasilonych kontroli. Ale po 8 latach do licha chyba już si ę to zmieniło co? Przy okazji powiem ze od tego 2000 roku nigdy nie udało mi się dostać do kabiny i perzejechać się. Fakt faktem na kolei bywałem przy okazji wyjazdów gdzieś tam np do rodziny i przy okazji z peronu najpierw waliłem do loka pozniej juz tylko wagon. Jakies 2 lata temu jezdziłem do Rzeszowa do narzeczonej jeszcze wtedy. Za kazdym razem pociagiem. Wyjazdy były co 2 miesiące. Kazdorazowo słyszałem odpowiedź negatywną na wejście, a wejśc mogłem tylko w Bydgoszczy i w Warszawie Wschodniej bo była przesiadka na pociąg do Rzeszowa. Droga powrotna była identyczna. Jak zwykle tylko wagon. Mechanicy bali się brać na loka. Co prawda mam koło 30-stki ale łysej głowy to nie mam. W podróż zawsze jezdziłem w granatowych )mundurowych) spodniach i błekitnej koszuli a zimą kolejowa czarna kurtka. W zanadrzu był kolejowy krawat na wypadek udanego wejścia.
Moze jak rozmawiasz z mechem robisz bledy, a oni tego nie lubia :) Iwan
-
Ja mniej więcej mam takie sposoby jak kolega @marcepan. ;) Najlepiej wyeliminować kaptury itp. Kilka razy zdarzyło mi się przebywać w kabinie prywatnych lokomotyw, a tylko raz się przejechać...na popychu, ale zawsze coś. Pozdrawiam.
-
Kurcze, nie wiedzialem ze w Bydgoszczy DTK byly w maju...
To po co piszesz "ostatnio"? Mniejsza o to...
Dostać się do kabiny szczególnie na ruchliwym dworcu nie jest tak łatwo. Najlepiej chyba gdzieś na bocznicy, albo mniej ruchliwej stacji.
Najlepiej to dostać się do Kibla bo w razie czego szybko zwiać można...
-
Kurcze, nie wiedzialem ze w Bydgoszczy DTK byly w maju...
To po co piszesz "ostatnio"? Mniejsza o to...
Od kiedy ostatnio=w DTK? Ostatnio to ostatnio, powiedzmy ze bylo to w koncowce maja :]
-
A jest taka możliwość że Służba SOK może wejść
na do kabiney i skontrolować ? Bo słyszałem wersje od mechaników, że nawet oni jak widzą jak jakiś MK wchodzi na do kabiney to od<>razu raport piszą.
Popraw pisownię ! Podróżujemy w kabinie, nigdy na !
/ REWIZOR
-
A jest taka możliwość że Służba SOK może wejść na kabine i skontrolować ?, bo słyszałem wersje od mechaników że nawet oni jak widzą jak jakiś MK wchodzi na kabine to odrazu raport piszą.
Sami sokiści nie mogą sobie ot tak wejść do kabiny. Mogą tylko wtedy, gdy wykonują swoje czynności służbowe (np. jazda w kabinie w celu obserwacji szlaku, na którym np są częste kradzieże mienia PKP). SOK może powiadomić odpowiednie osoby, gdy zobaczy osoby postronne w kabinie, ale przeważnie nie robią nic (to jak zwykle zależy od ludzi). Podobnie jest z dyżurnymi ruchu. Jak jakiś cham zobaczy z nastawni, że w kabinie jedzie jakakolwiek osoba oprócz mechanika, to od razu jest telefon np. do dyspozytora, który czeka w peronach przy zakończeniu służby (sytuacja taka miała miejsce w Chojnicach).
-
Sami sokiści nie mogą sobie ot tak wejść do kabiny. Mogą tylko wtedy, gdy wykonują swoje czynności służbowe (np. jazda w kabinie w celu obserwacji szlaku, na którym np są częste kradzieże mienia PKP). SOK może powiadomić odpowiednie osoby, gdy zobaczy osoby postronne w kabinie, ale przeważnie nie robią nic (to jak zwykle zależy od ludzi). Podobnie jest z dyżurnymi ruchu. Jak jakiś cham zobaczy z nastawni, że w kabinie jedzie jakakolwiek osoba oprócz mechanika, to od razu jest telefon np. do dyspozytora, który czeka w peronach przy zakończeniu służby (sytuacja taka miała miejsce w Chojnicach).
No ja też kiedyś miałem taką sytuację, że jechałem za nastawnikiem raz, drugi, trzeci a później poszło z nastawni do naczelnika i tak o to się skończyło.
/ REWIZOR
-
Dostać się do kabiny szczególnie na ruchliwym dworcu nie jest tak łatwo. Najlepiej chyba gdzieś na bocznicy, albo mniej ruchliwej stacji.
Właśnie że nie. Na większych stacjach/dworcach mechowie chętniej wpuszczają do kabiny, nawet sami proponują wspólną zmiane czoła ;D
Taki mój sposób:
Ubiór: Kamizelka odblaskowa, z napisem "Miłośnik Kolei" :), plecak, żadne kaptury (chyba, że pada deszcz :D), ani inne "wulowskie" rzeczy,
Akcesoria: Notes, długopis, aparat na szyi,
Wykazujemy zainteresowanie maszyną - zdjęcia, jakieś notatki itp.
Pytanie: Dzień dobry. Jestem ze Stowarzyszenia Miłośników Kolei w Katowicach. Chciałem się zapytać, czy mógłbym wejść do kabiny, by zobaczyć jak wygląda praca na lokomotywie i porozmawiać trochę ;)
(Jeśli uzyskamy odpowiedź przeczącą to mówimy - Aha, dobrze. Dziękuję)
--- Dużo pytań nt. lokomotywy itp. ;) ---
No i potem tylko: Czy mógłbym się zabrać z panem do XXX? ;)
Na ogół są mili ale jak to w życiu możemy trafić na mniej miłego.
Ja miałem kiedyś taką sytuację, że wszedłem do kabiny, cisza przez pare minut i mechanik pyta -
co chcesz wiedzieć? (takim trochę nie przyjaznym tonem)... Później się atmosfera rozkręciła i wiedziałem już wszystko - gdzie żona pracuje, gdzie na wakacje jeździ, że miał operację kolana, że jego syn gra na perkusji. Słowem - rodzinna atmosfera ;D
-
Taki mój sposób:
Ubiór: Kamizelka odblaskowa, z napisem "Miłośnik Kolei" :), plecak, żadne kaptury (chyba, że pada deszcz :D), ani inne "wulowskie" rzeczy,
Akcesoria: Notes, długopis, aparat na szyi,
Dobry sposób, ale łatwo zauważalny(przez miejscowych karków/żuli), więc łatwo się pozbyć aparaciku...
Zwykle jak foce całego loka(np. na tekstury), to mech sam się zainteresuje, popatrzy co robię itd. Warto pogadać, już nie raz tym sposobem się wepchałem na 22, czy 41. Każdy ma swój unikalny sposób, więc nie ma jakiegoś uniwersalnego sposobu.
Na ogół są mili ale jak to w życiu możemy trafić na mniej miłego.
Ja miałem kiedyś taką sytuację, że wszedłem do kabiny, cisza przez pare minut i mechanik pyta -
co chcesz wiedzieć? (takim trochę nie przyjaznym tonem)... Później się atmosfera rozkręciła i wiedziałem już wszystko - gdzie żona pracuje, gdzie na wakacje jeździ, że miał operację kolana, że jego syn gra na perkusji. Słowem - rodzinna atmosfera ;D
Jak mech jest starszy(blisko emerytury) i zacznie się z nim gadać na temat kolei, to ciężko przerwać.
Raz tak miałem przy foceniu 41-124, mech zaprosił do kabiny, to bite 2 godziny gadaliśmy...streścił całą pracę na PKP(Mechu 59 lat). Nigdy nie miałem przypadku, żeby mechanik mnie przegonił albo groził policją, takie litanie często latają z nastawni. Też zdażyło się pare razy zobaczyć środkowy palec od jednego z mechaników PCC(tu już przy foceniu na szlaku), ale to inny temat:)
-
ZTCW to kierownicy z PKP Intercity dostali wytyczne aby interesować się osobami wchodzącymi do kabiny i sprawdzać ich pod kątem posiadania biletu na przejazd.
-
Kontrolerzy również.
-
Głównie starsi mechanicy biorą MK, nie tylko dla nich ale też w swoim interesie, kilku mechów otwarcie przynało że przynajmniej mają sobie z kim pogadać bo radyjka z domu zapomnieli zabrać:) Obobiście uważam że najlepiej się wozi z mechami w zimę bo po 15 już się ciemno robi i trudno nas dostrzec w kabinie. Warto też wspomnieć że nie mam aparatu i te kilka razy się załapałem. Jeśli chcesz się przejechać traktuj mech tak jak chcesz być ty traktowany:)
-
Ja trafiłem na przyjaznego mecha na dworcu Szczecin główny, pozwolił odpalić loka, opowiedział wszystko, bo sam przyznał, że już może nie być takiej okazji bo ew zobacze to tylko w muzeum, a był to lok EU07