- Symulator MaSzyna -
Hyde Park => Bieżące kolejowe => Wątek zaczęty przez: _KAT_ w 01 Kwietnia 2009, 14:54:09
-
Na katowickim dworcu kolejowym zmarł mężczyzna. Przez dwie godziny zwłoki leżały przy wyjściu na estakadę, nieopodal kiosków sprzedających przekąski i słodycze. Grabarze nie przyjeżdżali.
M.S. miał 39 lat. Mieszkał w Jastrzębiu. Wysoki, dobrze ubrany, wyglądał na kogoś, kto daleko jedzie albo z daleka wraca: miał dużą torbę na kółkach i małą na ramię. W poniedziałek około godz. 9.30 podszedł do kiosku przy wyjściu na estakadę. - Chciał kupić gazetę, ale przewrócił się i zsiniał - opowiadał świadek śmierci mężczyzny.
Była 9.34, gdy ktoś z podróżnych wezwał pogotowie. Podejrzenie: atak padaczki. Ratownicy medyczni pojawili się po minucie. Zaczęli reanimować umierającego mężczyznę. Wezwali też specjalistyczną karetkę z lekarzem. Gdy pojawiła się na miejscu, trzy razy przy użyciu defibrylatora próbowano przywrócić akcję serca. Bez skutku. Lekarz stwierdził zgon.
Jerzy Wiśniewski, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Pogotowia Ratunkowego, poinformował, że załoga karetki pogotowia przekazała zwłoki zabezpieczone z całym szacunkiem policji i przedstawicielom służby kolejowej.
Zwłoki nakryto folią, ale jej nie starczyło. Wystawały nogi. Przy zmarłym stanęło na straży dwóch policjantów. Sprzedawczyni polecili zamknąć kiosk, pod którym leżał. We wszystkich sąsiednich sprzedaż kebabów, zapiekanek i słodyczy trwała jednak w najlepsze. Dziesiątki podróżnych przez ponad półtorej godziny pędem wchodziły i wychodziły z dworca, omal nie potykając się o zmarłego. Kilkunastu gapiów przystanęło w pobliżu i narzekało: - To skandal. Patrz, pani, zmarły, i tak leży. Jakiego dziadostwa żeśmy dożyli!
Dlaczego od razu nie zabrano z dworca zwłok? Nadkomisarz Michał Gruszczyński, rzecznik katowickiej policji, stwierdził, że w takich przypadkach decyzja należy do prokuratora.
Prokurator zdecydował, że zwłoki można wydać rodzinie. Tę decyzję wydał przez telefon, ale i tak zajęło mu to ponad godzinę. Ciało z dworca mieli odebrać pracownicy Komunalnego Zakładu Usług Pogrzebowych w Katowicach. - Nie przyjeżdżali, więc zadzwoniliśmy do nich ponownie. Tłumaczyli, że mają coś do załatwienia w Bytomiu - mówił Gruszczyński.
Dwóch pracowników KZUP pojawiło się w hali z noszami dopiero kilka minut po 12. Z pomocą policjantów ułożyli ciało w worku na noszach. Nie udało się im jednak zamknąć worka, bo zamek się zepsuł, a zwłoki były za sztywne i za ciężkie, by odpowiednio je ułożyć. Wystawała martwa biała ręka. Nie zważali na to. Znieśli ciało w otwartym worku do pasażu, a stamtąd do stojącego pod dworcem karawanu.
- Okropność - rzucił jeden z gapiów.
- Przykro mi, ale to nie nasza wina - mówił Ryszard Łysowski, kierownik działu usług pogrzebowych w KZUP. Twierdzi, że zakład otrzymał zgłoszenie o zmarłym dopiero o 11.20. Jego pracownicy przyjechali tak szybko, jak mogli (- Nie działamy na zasadzie pogotowia). Gdyby wiedział, że zmarły waży przeszło 100 kg, posłałby więcej ludzi, a wtedy wyniesienie zwłok z dworca przebiegłoby sprawniej i nikogo nie gorszyłby otwarty worek z wystającą ręką.
Łysowski: - Wyszło, jak wyszło, ale nie zawsze wychodzi tak, jak byśmy chcieli...
gazeta.pl
-
Mało śmieszny ten żart.
Edit: Jestem wstrząśnięty tą informacją.
-
Heh. Niestety to nie jest żart.
http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35019,6449641,Dlaczego_od_razu_nie_zabrano_z_dworca_zwlok_.html
-
Dziś jest specyficzny dzień, jutro będą prostować .
-
Ale artykuł jest z wczoraj.
-
A aktualizacja dziś rano 9:16
-
Dlaczego od razu nie zabrano z dworca zwłok?
Autor: Gość: mathias IP: *.foebud.org 31.03.09, 20:21
A to niby jest komentarz z przeszłości?
-
Ale to że z pod foli wystawały nogi to się nie dziwie, bo w Krakowie na skrzyżowaniu kierowca tira potrącił kobietę, przyjechała policja itp. to musieli jakoś okryć ciało to na głowę była założona tak jak by reklamówka a folia sięgała tylko do kostki więc stopy wystawały i nie wiedzieć dla czego także dłoń wystawała tak jak by nie mogli jej przysunąć do środka.
-
Dlaczego od razu nie zabrano z dworca zwłok?
Autor: Gość: mathias IP: *.foebud.org 31.03.09, 20:21
A to niby jest komentarz z przeszłości?
Może i rzeczywiście masz racje.
-
To nie żart! Tak się składa że pracuje tam mój sz
fwagier jako ochroniarz. Miał akurat na rano i to on wezwał pomoc a nie jeden z podróżnych.
Szkoda chłopa, 39 lat...
-
w takich przypadkach decyzja należy do prokuratora.
Którzy w większości takie przypadki mają "w pompie". Rok temu znalazłem zwłoki znajomego w jego mieszkaniu. Na jakąkolwiek decyzje prokuratora czekaliśmy ponad 3 godziny. Oczywiście sam się nie pojawił - podjął decyzje przez telefon. Ale tam było mieszkanie a tu dworzec kolejowy zapewne pełen ludzi.
Żenada....A faceta szkoda.......
-
(...)i nie wiedzieć dla czego także dłoń wystawała tak jak by nie mogli jej przysunąć do środka.
Nie mogli ruszać zwłok dopóki prokurator nie podejmie decyzji co dalej.