a jeśli nie zdam?
Nie znam Cię osobiście, ale po Twoich wypowiedziach jestem pewien, ze nie zdałbyś go na 100%. Ale tak to jest jak się opi.....a zamiast uczyć w technikum. Ale zawsze łatwiej jest się przenieść niż poświęcić pozostałe 2 lata, żeby nadrobić zaległości... . (tylko nie pisz mi ile miałbyś do nadrobienia bo całkiem nieźle się orientuje w programach kształcenia).
Przecież tam trzeba mieć 75% a jeśli sie tym nie interesuje to szanse ze zdam są marne bo sam w domu nic nie lutuje itp.
To po kiego grzyba lazłeś do technikum?
btw Mam kolegów na elektronice, którzy są naprawdę świetni z zawodowych, a w domu też nic nie robią. Jedyna ich styczność z elektroniką to szkoła i ich książki zawodowe.
Bez sensu ten egzamin zawodowy dobrze by było gdyby nadal była praca dyplomowa i jej obrona
Nie masz pojęcia o czym piszesz. Dawniej nawet totalny techniczny głąb (ale cwany ;) ) mógł zdać technika na 2 (jeszcze dawniej na 3) bo ktoś mu zmajstrował urządzonko a ten musiał tylko poświecić oczami przed komisją, że sam je wykonał, a dodatkowo nauczył się paru linijek tekstu z opisu działania i budowy.
Ba, można było pracę wykonywać nawet z kolegą.
[tylko żeby któryś z obecnych techników mi się tu nie obraził ;), piszę o części przypadków jak to było a nie o wszystkich :). ]
Człowieku! Piszesz, że elektronika Cię wcale nie interesuje a wypowiadasz się na temat egzekwowania zdobytych umiejętności i wiedzy? Trochę samokrytyki. Jak się nie znasz (do czego się wcześniej przyznałeś) to się nie wypowiadaj.
Dla mnie mógłby byś stary system egzaminowania bo mnie to wszystko jedno czy ma być te 75% czy może mam zrobić/zaprojektować urządzenie. Jeśli uczyłbyś się uczciwie nawet nie wkładając w to serca, to technika zdałbyś bez problemu. Ale z takim podejściem jakie reprezentujesz śmiem twierdzić, żeś się najnormalniej w szkole obijał i usprawiedliwiał się tym, że Cię to nie interesuje i jest za trudne.
Tyle z mojej strony. Rób jak chcesz.
Pozdrawiam.