Witam
Heh, ludzka głupota nie zna granic...:(
Parę lat temu też był u mnie wypadek, pewien pijaczek przechodził przez tory nie dość, że na łuku to jeszcze z krzaków do krzaków i ani ze ścieżki do przejścia nie było widać czy coś jedzie a z torów nie było widać z kolei, czy ktoś idzie. Gościu wszedł, ale nie zdążył zejść. Już prawie ale dostał ze zderzaka lokomotywy ciągnącej poc. przyspieszony "Goral" rel. Katowice - Żylina. Ponoć daleko poleciał. Było to jakieś 8 - 9 km od Bielska-Białej (w str Żywca), w Wilkowicach. Pociąg stał chyba z 2 godziny. Jeszcze zima, 5 po południu, ciemno, dwu metrowy stromy nasyp. Oczywiście wypadek ze skutkiem śmiertelnym.
Co prawda, pociągi tam 40 km/h jadą, ale jak gościu 2 m przed lokiem wypadnie, to i tak nie stanie. Oglądałem to z drogi 100 m dalej. A miałem jechać tym pociągiem ale mi uciekł... Mój busik karetka wyprzedzała. Co sie stało naoczni świadkowie (kumple co jechali) mi opowiedzieli.
Ponoć nie zmieniali mecha.
Jeszcze ok 20 lat temu sie jakiś kolo na stacji w Wilkowicach rzucił (oczywiście ded) ale nic więcej nie wiem (nie było mnie na świecie:):) znajomy mi opowiadał.
Na szczęście u mnie tylko tyle samobójców było.
Ja sam chce być mechanikiem, ale właśnie tego się boję najbardziej, tego uczucia bezsilności, potem zrąbanych parę dni, tygodni.