Tak, generalnie na wszystko fajnie się patrzy z boku. Jestem pewien, że nawet "nawiedzonym" czasami różne myśli przychodzą do głowy. Swoją przygodę z koleją zaczynałem na warsztacie - pracowałem przy przeglądach okresowych ET40 i ET22. Mnie się bardzo podobało, ale dla tych, którzy myślą, że zawsze i wszystko jest "cacy" grubo się mylą. Latem strasznie gorąco, zimą przy naprawdę dużych mrozach musieliśmy po pół godziny pracy wracać do kanciapy, bo nie szło wytrzymać. Nie daj Boże trafić w takie mrozy pracę przy silnikach trakcyjnych - na ET40 siadało się na niego okrakiem i tyłek mało co nie przymarzał do obudowy ;) Z kolei przy przeglądzie silników z kanału zimno było niemiłosiernie, poza tym wyższe osoby miały problemy, bo kanał był po prostu zbyt płytki. Czasami się zdarzało, że wchodząc do kanału oglądaliśmy niezbyt sympatyczne widoki, gdzie przez całą sekcję pod pudłem były szczątki dzików czy saren, a otwierając klapy inspekcyjne wypadało z nich mięso...ot, uroki pracy na warsztacie.
Po 3 latach załapałem się na stanowisko dyspozytora. Praca w turnusie, przysłowiowy "świątek, piątek i niedziela", praca w nocy. Wszystko fajnie, jednak praca dość stresująca szczególnie, gdy widzisz, że zapis maszynistów, który masz na daną dobę nie pokryje jadących pociągów i musisz si gimnastykować kim obsadzić pociągi. Praca jednak jest bardzo ciekawa i właściwie każda służba jest inna.
Teraz jestem dyspozytorem koordynatorem i jest taki nawał pracy, że niekiedy śniadanie przynoszę do domu. Praca również w turnusie. Pod sobą mam wszystkie placówki dyspozytorskie z całego CT (Bydgoszcz Gł., Bydgoszcz Wsch., Inowrocław, Grudziądz, Sierpc), także generalnie telefony nie milkną i zawsze ktoś coś od Ciebie chce...
Mimo wszystko zachęcam "nawiedzonych" do pracy na kolei - reszta moim zdaniem prędzej czy później odpadnie. Do tego typu pracy potrzebna jest z całą pewnością pasja...