Jeżeli coś nie spełnia moich oczekiwań - to z tego nie korzystam. Jeżeli jestem zmuszony, to w przypadku drogi używam jak największej ostrożności.
No większość korzystających jest zmuszona, bo latać jak ptaki nie portafią.
Bo jeżeli chodzi o przejazdy kolejowe, to zawsze winą będzie brak należytej ostrożności.
O same przejazdy, tak, ale Ty napisałeś w poprzednim poście coś więcej niż tylko o przejazdach.
Nie szukając daleko, wpisałem na szybko w googla coś do tematu. Artykuł, a zwłaszcza jego końcówka, która nawiązuje do tematu wątku, nie wymaga komentarza. Tylko potwierdza to moje "badania".
To niczego nie dowodzi w kontekście całego zagadnienia jakim jest bezpieczeństwo na drogach. To zaledwie wierzchołek góry lodowej.
I o jakich swoich badaniach mówisz?
Jeśli chcesz potwierdzić słuszność, że część wypadków to jednoznacznie to wina kierowcy, owszem znajdziesz to, ale to nie będzie obiektywne badanie co do przyczyn wszystkich wypadków. Część z wypadków to nie tylko takie jednoznaczne, że albo, albo, czyli, że wina kierwcy albo np. drogi. Często przyczyny się nakładają.
ps. W żadnym wypadku nie uważam, że stan dróg w Polsce jest zadowalający. Jednak większość kierowców zachowuje się tak, jakby był zadowalajacy, narażając siebie i innych na niebezpieczeństwo - i o czym tu mówić?
No to nie pisz w sposób w jaki pisałeś w poprzednim poście. Na upartego można zawsze winą obarczyć kierowcę, bo czegoś nie przewidział, a powinien. Tylko, że takie podejście, to tylko półprawda: faktem jest, że nie przewidział, ale faktem jest, że gdyby ktoś pomyśał i coś przeorganizował/zmienił/polpepszył coś na drodze, do wypadku również nie doszłoby.
Twoje podejście uważam za antypostępowe i w sumie groźne. Wszystko przerzucać na kierowcę np. pojawiają się koleiny na drogach, to u nas stawiają znak i uważają za sprawę załatwioną. Gdzie indziej, ggzie mają trochę oleju w głowie usuwają te koleiny poprostu.
Ty rozumiem, że zwolennnikem jesteś tego pierszwego, swojskiego podejścia do sprawy.
Takie podjeście do sprawy przez dziesięciolecia w Polsce doprowadziło do tego co mamy, czyli fatalne i niebezpieczne drogi.
Mamy XXI wiek i coraz gorsze drogi. Świat pędzi do przodu, a my z ręką w nocniku, powinniśmy, aby względnie bezpiecznie dojechać do miejsca przeznaczenia, jeździć coraz wolniej, aż zbiżymy się po zawrotnych prędości powozu konnego.
Ktoś taki dowcip powiedział:
Że pokonując granicę do Polski i wjeżdżając do naszgo kraju powinien być znak " Uwaga: zwężenie jezdni na długości 1000 km :)"
EOT