Mniej więcej o 20:55 zdecydowałem, że jednak nie pojadę pociągiem nr 7717. Miałem wsiadać na Ligocie. To spowodowało, że później z okna obserwowałem akcję służb ratowniczych. W sumie sama akcja sprawiała wrażenie jakby doszło do wielkiej katastrofy. Dobrze, że jednak tak nie było. Rano nie było już właściwie śladu po zdarzeniu. Jedynie kawałki lakieru z kibla, klocek hamulcowy, trochę szkła i kilka zakrwawionych chusteczek na torach. Chyba pierwszy raz wypada mi się cieszyć z prędkości jaka obowiązuje na Ligocie. Dobrze, że nie ucierpiał nowo wyremontowany tor. Maszyny też wyglądają nieźle, z tego kibla pewnie coś jeszcze będzie. Oczywiście najbardziej cieszy fakt, iż ludzie nie ucierpieli poważnie, zwłaszcza, że niewiele brakło a byłbym wśród nich.
Pozdrawiam!