Trochę nie bardzo jestem w stanie zrozumieć, jak dworzec w Katowicach można uważać za jakieś architektoniczne dzieło sztuki. Tyle zabytkowych kamienic w centrum Katowic zostało zniszczonych po to, żeby powstał ten obiekt i dwa palce koło niego. Co do obecnego stanu - ratować tam już raczej nie ma czego - wszystko stare, brudne, zniszczone. Jak już muszę tam być to na szczęście zmierzam tylko na pierwszy peron a to na bezdechu jest do wykonania.
Na dole dworca - jakieś targowisko z marchewką, pietruszką i bananami. Wieczne kolejki do kas, bo większość 'ma przerwę' i panowie wyperfumowani Koko Szalet proszący o drobne. Ci akurat są jeszcze znośni, ci ze strzykawkami już mniej... Stado gołębi przed którymi trzeba umykać, żeby nie dostać...
Ruchome schody, które działały chyba z miesiąc, bo się zepsuły i nie ma pieniędzy na części zamnienne... Tablice przyjazdów i odjazdów 'Made in Czechoslovakia' tak obes... zapaskudzone przez ptaki, że nawet jeśli działają, to nie widać co gdzie jedzie. Komunikaty typu 'Pociąg osobowy do Gliwic przez Szczecin...' są normą, podobnie jak ludzie pytający czy to pociąg osobowy czy inny (tablice nie wyświetlają czy to osob. czy przysp. - RegioPlus).
Dworzec jest tragiczny, nie funkcjonalny, z kiepskim układem torów.
Ogólnie - DO WYBURZENIA!
Chociaż patrząc, jak Katowice radzą sobie z remontem ulicy Pierwszego Maja (czy tam Warszawskiej) to mam obawy... poważne.