0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.
Wszystko jest jak w prawdziwym Impulsie. Kiedy pociąg przyspiesza, maszynistę dosłownie wbija w fotel. Na monitorze obraz jest tak doskonały, że widać nawet rdzę na moście. Taki symulator nowoczesnego pociągu dostali zachodniopomorscy kolejarze. Symulator pociągu regionalnego Impuls stanął w Centrum Szkolenia Maszynistów, które powstało w dawnej stołówce przy lokomotywowni Szczecin Wzgórze Hetmańskie na Pomorzanach.Tu swoją bazę ma zachodniopomorski oddział spółki Przewozy Regionalne. I tu trafiają kupowane przez Urząd Marszałkowski nowe pociągi eksploatowane następnie przez kolejarzy z PR. Wzgórze Hetmańskie wypełnione jest tylko nowymi pociągami. Nowosądecki Newag dostarczył już 39 Impulsów. W sierpniu dotrze ostatni – czterdziesty.– Kontrakt miał zostać zrealizowany do 2020 roku, a mamy rok 2018 i już go finalizujemy – podkreślał na piątkowej prezentacji symulatora Zbigniew Konieczek, prezes Newagu.– Kończymy ambitne dzieło – mówił marszałek Olgierd Geblewicz. – Dziewięć lat temu zamarzyła nam się nowoczesna kolej. Zaczynaliśmy wówczas od „ezetów” [elektrycznych zespołów trakcyjnych – red.], które były moimi rówieśnikami. Dziś mamy najnowocześniejszy tabor w Polsce.Marszałek chwalił też zachodniopomorski oddział spółki Przewozy Regionalne, którym od lat kieruje dyrektor Andrzej Chańko.– Jesteście świetnie zarządzanym, jednym z najlepszych oddziałów w Polsce – mówił Geblewicz.Sam marszałek był z kolei chwalony przez Annę Lenarczyk, członka zarządu Przewozów Regionalnych.– To dzięki determinacji organizatora kolei macie w regionie nowy tabor i ten symulator – mówiła Anna Lenarczyk.Symulator jest częścią 400 milionowego kontraktu na dostawę Impulsów. Newag zamówił go w szczecińskiej firmie Autocomp Management, która specjalizuje się w tego typu urządzeniach.– Gwarantujemy, że jest to produkt z najwyższej półki – mówił Stanisław Parczewski, prezes Autocomp Management.Symulator to specjalnie obudowana kabina Impulsa. Całość osadzona jest na sześciu siłownikach.– To gwarantuje odzwierciedlenie dynamiki pociągu – tłumaczył mi Arkadiusz Kozaczuk, inżynier z Autocomp Management.Co to oznacza w praktyce? Patrząc z zewnątrz, przy gwałtownym ruszaniu pociągu, przód symulatora unosi się jak do startu w powietrze. Siedząc wewnątrz i patrząc na wielki, 80 calowy monitor 4K nie odczuwamy przechylenia się kabiny, ale tylko to, że wbija nas w fotel. Tak jak przy przyspieszeniu pojazdu, w którym siedziby. Siłowniki zapewniają też realne odczucia, gdy pociąg wchodzi w zakręty.Pierwszym oficjalnym testerem symulatora został marszałek Olgierd Geblewicz. Sprawnie ruszył z peronu 4 stacji Szczecin Główny. Dalej jednak popadł w tarapaty. Zachęcany przez dziennikarzy operator symulatora najpierw „uruchomił” deszcz, następnie śnieg, a potem mgłę. W końcu ustawił na torach trzech robotników kolejowych. Marszałek za późno ich zobaczył, nie wyhamował i rozjechał. W finale w Impulsie pękła jeszcze szyba.Już po oficjalnej części Arkadiusz Kozaczuk zaprosił autora tekstu za stery Impulsa. Faktycznie, wszystko jest jak w prawdziwej kabinie. Pociąg nie ruszy, jeśli nie wykona się czynności, które są wymagane, by odjechać ze stacji. Obraz, który widzimy na głównym monitorze i na bocznych 55-calowych ekranach to wierne odzwierciedlenie tras do Świnoujścia, Słupska, Kostrzyna i Poznania. Żeby powstał, ekipa Autocomp Management przejechała z kamerami całą trasę pociągiem, a potem jeszcze uzupełniała dodatkową dokumentacją fotograficzną. Złożenie obrazu z ponad 600 kilometrów szlaków zajęło ponad rok.Symulator będzie służył na co dzień nie tylko do szkolenia nowych maszynistów, ale także prowadzenia ćwiczeń z tymi już doświadczonymi. Instruktorzy mogą wprowadzić różne scenariusze wypadków i awarii. W bezpiecznych warunkach maszynista może przećwiczyć wszystkie awaryjne sytuacje, z jakimi może mieć do czynienia na trasie.To, że go mamy, jest ważne z jeszcze jednego powodu. Od 2019 roku szkolenia na takich urządzeniach będą obowiązkowe. W Polsce jest jak na razie tylko osiem takich symulatorów, Urząd Transportu Kolejowego ocenia potrzeby na 28-30 urządzeń.Podróż w czasie do EN-57Sami kolejarze włożyli także sporo serca w całe przedsięwzięcie. W podziemiach budynku urządzili małe muzeum z pamiątkami kolejowymi. Są tam stare lampy, kolekcja czapek, modele parowozów i wielka kolekcja biletów kolejowych mających format niewielkiego szarego kartonika. Natomiast przed samym budynkiem ustawiony został przód elektrycznego zespołu trakcyjnego EN-57, który przez dziesięciolecia stanowił filar regionalnej komunikacji kolejowej.Nie jest to tylko pusta skorupa. Kabina maszynisty ma zasilanie, wszystkie urządzenia działają. Przejście z symulatora do EN-57 to jak podróż w czasie między dalekimi epokami. Co ciekawe, te wysłużone pociągi na liniach regionalnych w innych regionach, wciąż jeszcze wożą ludzi.