Aj, kurczę, bo to jest tak: miałem tylko poprawić te najbardziej rażące błędy (w głównej mierze własne) - żeby wersja ostateczna działała tak jak trzeba. I się zaczęło - bo jak tu zostawić źródła, jeżeli do zrobienia kolejnej istotnej rzeczy zostaje tylko kilka linijek do dopisania? W ten sposób rozpoczął się łańcuszek: poprawa -> dopisanie nowego (umożliwiające dopisanie kolejnego) -> dopisanie... -> dpoisanie...
I tak trwa ten łańcuszek od 3 tygodni co najmniej. Za każdym razem jak coś dodaję/poprawiam, staram się, żeby to było w miarę uniwerslane, a później ponoszę tego konsekwencje - bo się okazuje, że niewiele trzeba żeby to wykorzystać w czymś innym :)
A listę zrobionych rzeczy wysylam na PW, bo to ma być niespodzianka :)
PS. Deklaruję się, że osobiście poprzenoszę to wszystko do Nebuli (składam deklarację, żeby trochę uspokoić sumienie, bo mam wyrzuty, że jeszcze dłubię w starym kodzie... :) )