Wszedłem po dłuższej przerwie na to forum a tu taki fajny temacik, w sam raz dla mnie ;)
Szarpanie: z moich osobistych doświadczeń to z tym szarpaniem to jest tak, że wpływa na to przedewszystkim: momenty obrotowe na silnikach, stan sprzęgów krótkich (tych między wagonami) i obciążenie wagonów. Moment obrotowy niby na liniowych powinien być zawsze taki sam, ale wiadomo, że czasem w sieci jest 3,7kV a czasem 3kV i to robi diametralną różnicę przy rozruchu - różnica powiedzmy 200V w sieci to (na szeregu) po 50V na silnik a to już wbrew pozorom robi sporą różnicę dla takiego silnika. Z obciążeniem wagonów to chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że jeżeli ten sam moment obrotowy ma przenieść 123t (netto 1xEN57) a 150t to jednostka albo będzie szarpała pustymi wagonami, albo będzie się krztusiła, jak do pociągu wejdą ludzie. W praktyce wygląda to tak, że przy takim szczytowym pociągu do Skierniewic już za Śródmieściem szarpać nic nie ma prawa nawet jak od razu się włoży R i wysoki rozruch. No chyba, że sprzęgi są aż tak rozklekotane, co niestety czasem się zdarza - ten sprzęt jednak ma swoje lata a niektóre jednostki już z wytęsknieniem patrzą na rewizję. Oczywiście zazwyczaj problemem są sprzęgi "krótkie" (te między wagonami), ale powiem Wam szczerze, że od ciągłego łączenia i rozłączania to i niektóre Sharfenbergi wołają o litość, a jak wały kułakowe nierówno wybierają, to zaczyna się niezły cyrk, potrafi na "szybszej" jednostce nadmiarowe wywalać ;) Z drugiej strony, jak w sobotę jechałem rano ze Skarżyska do Radomia, to przy porządnym napięciu, na wysokim rozruchu (odłączyli mi boczniki, więc musiałem pakować na jeździe II) i frekwencji wiadomo jakiej (sobota, 4:30 rano, dwie jednostki...) szarpało nie tylko na przetoku, ale właściwie na każdej kolejnej pozycji, a przy przejśćiu z szeregu na równoległą to myślałem, że mi nitro zainstalowali ;) Wiadomo, nie jakoś bardzo, ale siedząc na składzie spokojnie można było poczuć kolejne zdejmowane opory z obwodu głównego.
Z tymi SODami to jest tak, że przez ten przewód oprócz informacji o zamkniętych/otwartych drzwiach jeszcze powinny się przenosić tablice kierunkowe, a jak dobrze pójdzie to i nawet mikrofon z kabiny maszynisty ;) O ile na początku były z tym nieprawdopodobne cyrki, to w tej chwili z przenoszeniem tablic raczej problemów nie ma (pomijam sytuacje kiedy na konkretnej jednostce tablice są walnięte i SOD nie ma tu nic do rzeczy). Taki przewód w środku ma z 15-20 żył (przyznaję się bez bicia, że nie wiem dokładnie ile) i cyfrowo sobie przenosi między jednostkami dodatkowe informacje. Trzeba jeszcze odróżnić SOD sam w sobie, od BLOKADY NAPĘDU od SOD. O ile sam SOD jest już obligatoryjnie na wszystkich EN57 w KM, to samoczynną blokadę napędu od SOD spotkałem osobiście na dwóch: 1924 i 1796 (o ile dobrze pamiętam). Jazda z tym szajsem to dla mnie osobiście katorga: lampki SOD gasną, daje na przetok i... czekam te irytujące 1-2 sekundy zanim przekaźnik się zdecyduje "pyknąć" i dopiero jadę. Do tego cholernie awaryjne, w zasadzie hebelek do mostkowania blokady napędu jest częściej rozplombowany niż zaplombowany. Może było by inaczej, gdyby trochę mniej prymitywnie to zaprojektowali: przekaźnik taki jak do stacyjki od drzwi, który bezceremonialnie rozłącza i załącza mi rozrząd z przewodu B11 jak chce i kiedy chce, a tak chyba to przejdzie do lamusa jako nieudany eksperyment :P Pocieszające jest to, że ostatnio przyszły dwie jednostki z Mińska po naprawach głównych i żadna nie ma blokady napędu od SOD. Jeżeli chodzi o samą jazdę z otwartymi drzwiami to po awanturze z UTK nikt sobie już nie pozwoli, żeby ruszyć nawet z niedomkniętymi drzwiami, a jakby się ktoś zapomniał to SOD zaczyna niemiłosiernie piszczeć (czasem piszczy nawet, jak drzwi są otwarte a nie były otwierane z pulpitu) Nie dziwcie się, że ciągle odłączamy drzwi, bo jak co przystanek kierownik miałby latać i zamykać drzwi na samym końcu to zamiast dokładać 15 min. wolimy odciąć te drzwi i jakoś normalnie jechać.
To tyle moich "mądrości" xD Wybaczcie składnie itd. ale jestem po nocy. Aha i zaznaczam, że wszystko powyższe tyczy się klasycznej EN57, wszystkie AKM to zupełnie inna para kaloszy, tam z oryginalnej EN57 nie został "kamień na kamieniu" ;)