Eisenmann pokazuje drastyczną opcję państwa minimalnego nie pisząc jak do niej dojść. Dla większości ludzi wychowywanych w socjalizmie jest ona faktycznie odrażająca. "Co z solidarnością społeczną"? pytają. "Co z biednymi, chorymi, niedostosowanymi społecznie?" Wołają "zginęlibyśmy"... Chciałbym tylko zauważyć, że choć gwałtowne przejście z obecnego systemu do systemu Eisenmanna wywołałoby prawdopodobnie ogromne niepokoje społeczne, rozruchy, głód u szerokiej rzeszy ludzi, itd. to sam system w sobie był już testowany na świecie z całkiem niezłym skutkiem. Przed Bismarckiem nie było składek emerytalnych. Nie państwo, a instytucje niezależne od niego (np. Kościół) i osoby niezrzeszone w żadnej instytucji (sąsiedzi, bliższa i dalsza rodzina) zajmowały się pomocą społeczną. Świat był wtedy o wiele biedniejszy, ale mimo to nie było ludzi masowo umierających na ulicach. Nie znam danych statystycznych, ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby obszar biedy był wtedy stosunkowo mniejszy niż w obecnych krajach socjalistycznych.
A co do samych kapitalistów --- człowiek ma w sobie dwie dosyć często sprzeczne siły. Jedna mówi mu, żeby postępował dobrze dla siebie, druga, żeby postępował dobrze w rozumieniu trochę szerszym, niż tylko dla siebie. Nie poradzimy nic na to, że część ludzi będzie małostkowa, jedyne co można zrobić, to zbudować system społeczny/prawny, w którym ta małostkowość nie będzie szkodzić. Socjalizm miał być takim systemem, ale się nie sprawdził. Kapitalizm nawet nie próbował być takim systemem i nie można powiedzieć, aby się sprawdził. Obecna mieszanina obu systemów jest jeszcze gorsza. Szczerze mówiąc nie znam systemu idealnego. Ale moim zdaniem dużą część obecnych zasad należy zmienić. Np. w Nowej Zelandii nie ma obowiązkowych składek emerytalnych. Ludzie na starość otrzymują niewielkie (~1000 NZD miesięcznie; jest to finansowane z normalnych podatków, które są zresztą na niższym poziomie niż w Polsce) pieniądze niezależnie od tego czy pracowali, czy nie. Jeśli chcieliby mieć na starość więcej, to muszą o to sami zadbać.
Przykłady innych rzeczy, które moim zdaniem są obecnie bardzo złe, to system rezerw częściowych w bankowości (
http://www.nbportal.pl/pl/np/animacje/prezentacje/system_bankowy/mechanizm-kreacji), istnienie osób prawnych (osoba prawna jest uprzywilejowana w stosunku do osoby fizycznej, obowiązują ją zupełnie inne reguły, w efekcie prowadzi to do tego co obserwujemy obecnie --- światowych korporacji działających zupełnie obok lokalnych systemów prawnych państw), system cyklicznych powszechnych większościowych bądź proporcjonalnych wyborów parlamentarnych i lokalnych (prowadzi do tego, że władzy nie zależy na długoterminowym utrzymywaniu kraju i społeczeństwa w dobrym stanie, za to zależy jej na krótkoterminowym przekonaniu odpowiednio dużej grupy ludzi, że powinni głosować akurat na nich, co w połączeniu z dużymi pieniędzmi jakimi zarządza władza prowadzi do opłakanych skutków). Ja już nie wspominam szczegółowo tym, że obecne państwo traktuje mnie jak swoją własność, a nie jak wolnego człowieka (np. decyduje z mnie, czy będę zapinał pasy bezpieczeństwa w samochodzie, czego będzie się uczyć moje dziecko, ...). Mógłbym tak długo, ale wiem z doświadczenia, że ludzie, którzy dostrzegają problemy obecnego systemu mają drastycznie różne zdania na temat tego co konkretnie jest ich przyczyną i jak je rozwiązać (począwszy od wizji państwa anarchistycznego, a skończywszy na wizji totalitarnego rządu światowego). W związku z tym dyskusje potrafią ciągnąć się kilometrami, a żadne konkretne działania z nich nie wynikają...