Broń nie wyrówna szans,
Napisałem wyrównuje. Być może faktycznie nie dość jasno, więc spróbuję jeszcze raz: wyrównuje, czyli powoduje, że szanse tej strony, która ma je mniejsze w sytuacji bez użycia broni, wzrastają. Nie oznacza to, że stają się większe. Nie oznacza to też, że szanse obu stron stają się idealnie równe.
jak wcześniej pisałem daje tylko i wyłącznie poczucie względnego bezpieczeństwa, żadnej gwarancji.
A ja napisałem, że twierdzenie o wyrównywaniu szans nie ma nic wspólnego z tym czy broń daje, czy też nie daje jakiegokolwiek poczucia bezpieczeństwa. Nie napisałem też nic o gwarancji. Twoje argumenty nie dotyczą w żaden sposób mojego stwierdzenia. Dalej nie obaliłeś tego, że broń wyrównuje szanse.
Były przypadki, że uzbrojony policjant nie zdążył wyciągnąć broni w starciu z napastnikiem,
Czyli teoretycznie lepiej wyszkolony (bo zawodowo i za grubą kasę) policjant przegrał z głupim bandytą. Moim zdaniem potwierdza to to, że broń wyrównuje szanse. W tych wypadkach wyrównała akurat w sposób niekorzystny dla społeczeństwa. Ale z drugiej strony, wczoraj podawałem linka do bloga i przy okazji rzuciłem na niego okiem. Jeden z nowszym wpisów dotyczył napadu na autobus. 5 uzbrojonych bandytów weszło do autobusu i zażądało kosztowności od pasażerów. Policjant (w cywilu) wyczekał na chwilę nieuwagi bandytów, po czym dał radę wyciągnąć broń, powiedzieć kim jest i zastrzelić dwóch bandytów w reakcji na ich próbę wycelowania w niego. Pozostałych trzech uciekło. Było 5 na 1 i broń wyrównała szanse na tyle, że ten jeden mógł wygrać. Miał oczywiście też szczęście, ale dokładnie o tym pisałem. Bez broni ten pojedynczy wyszkolony policjant nie miałby żadnych szans w starciu z pięcioma nieuzbrojonymi bandytami.
więc nie sądzę, że "kibol" podejdzie do staruszki i grzecznie zapyta: "Przepraszam, czy Pani będzie do mnie mierzyła bronią, którą Pani, raczy posiadać w torebce?".
Jest wiele sytuacji w których staruszka da radę użyć broni z torebki. Np. napad na sklep, bandyta nie zauważył staruszki za reklamą chipsów, ta po cichu wyciąga broń, robi kilka kroków i strzela bandycie w plecy. Albo nie mogąca spać w nocy staruszka słyszy, jak ktoś się włamuje do jej domu. Po ciemku wyciąga broń z szafki i gdy tylko zauważa latarkę bandyty ładuje w jego kierunku cały magazynek. Oczywiście Te rzeczy wymagają pewnych umiejętności i pewnego stanu umysłu, ale to są właśnie przykłady na to, że
broń wyrównuje szanse.
@Kamils drobne pytanie: miałeś kiedykolwiek broń w swoich rękach? Jeśli tak, jaki to typ broni był? Próbowałeś celować do człowieka? Jeśli tak to opisz proszę wszystkim wrażenia. Po Twojej teorii wnioskuję, że nie.
Ponownie stosujesz argument nie mający nic wspólnego z moim stwierdzeniem --- klasyczne zagranie ad personam. Ale co tam, odpowiem. Od tego miejsca zaczyna się OT w stosunku do kwestii tego, czy broń wyrównuje, czy też nie szanse. Jeśli masz jakieś uwagi w stosunku do poniższych stwierdzeń zapraszam na priv.
W ręku miałem tylko broń długolufową. Zarówno w miarę współczesną jak i czarnoprochową. Nie strzelałem nigdy z broni automatycznej. Strzelałem tylko do tarczy na strzelnicy. Nie celowałem nigdy do człowieka.
Wszystkim łatwo jest pisać, że potrzeba jest łatwiejszego dostępu do broni. Owszem, potrzeba jest, ale szczerze ile osób dałoby radę wycelować i strzelić w napastnika? Sądzę, że tu niewielu by się odważyło i zdążyło. Każdy jest mądry przy klawiaturze, ale z bronią to juz nie jest tak "różowo".
Ja nie napisałem nic o tym, że potrzeba łatwiejszego dostępu do broni. Ja podałem kilka stwierdzeń. Jakie wnioski ktoś z nich wyciąga, to inna sprawa.
Nie wiem jaki procent współczesnych polaków dałby radę z zimną krwią strzelić do człowieka, będąc przekonanym, że to bandyta, po tym jak właśnie zobaczyli jak brał udział w napadzie i zastrzelił sklepikarza. Nasze społeczeństwo od dłuższego czasu wychowywane jest w sposób zniechęcający do jakiejkolwiek przemocy, więc być może faktycznie niewielu. Ja sam nie wiem czy miałbym dość jaj, żeby coś takiego zrobić.
Z drugiej strony doświadczenia ludzkości (choćby ostatnie dwie wojny światowe, trochę późniejsze konflikty wewnętrzne w Ameryce południowej, czy współczesne wojny w afryce z dziećmi żołnierzami) pokazują, że bardzo duży procent naszej populacji można przerobić na żołnierzy, morderców a nawet sadystów. Przy odpowiednim wychowaniu i kulturze można moim zdaniem bez problemu uzyskać społeczeństwo, w którym większość obywateli w obliczu napadu w zasięgu wzroku/słuchu podejmie działania mające na celu likwidację bandytów. Zaznaczam, że nie piszę nic o tym, czy takie społeczeństwo byłoby lepsze od naszego obecnego, czy może gorsze.