Akurat ze 183 było tak, że jak to bywa w zwyczaju pewnej grupy maszynistów, zostawiają na chodzie i idą do domu. Tak było i tym razem. Stojąc w bezruchu temperatury w układzie wahają się na SU45 na poziomie 50 stopni główny i 30-40 pomocniczy. Te maszyny mają w dodatku problem wyłączania się, np przy hamowaniu, najczęściej od układu olejenia. Lekkie szarpnięcie, chlupnie w misce i silnik stop. Na 183 chyba było na tej zasadzie, że był pęcherzyk powietrza w układzie wodnym, który w końcu dotarł do mikrowyłącznika i zastopował motor. Mechanik poszedł do domu wcześniej, wrócił po jakiejś godzinie, czy jeszcze później i było po zawodach.
Dwa tygodnie temu załatwili SU45-116. W Ełku TLK złapał 120 minut, bo zniknęło ładowanie akumulatorów. Pomagałem szukać usterki. Przełomotaliśmy wszystkie bezpieczniki, regulator napięcia przede wszystkim. Z pomocą innego mechanika gasiliśmy ją 3 razy. Nic z tego. Bez ładowania nie można załączyć wentylatorów silników trakcyjnych, a bez wentylatorów nie będzie sterowania, nie zamkną się styczniki liniowe. Mróz był na poziomie 25 stopni, kierowniczka już zaczynała dosłownie panikować, bo nie było żadnej lokomotywy, nawet SMki w promieniu 100km. Ostatecznie mechanik pojechał awaryjnie na samych bateriach, a po drodze "złapała" go SMka z Olsztyna. Silnik w SU45 pracował do samego Olsztyna, napięcie spadło zaledwie o 17V. Tam na hali ją zgasili, okazało się, że upalony jest kabel od prądnicy. Odwodnili, podczepili pod powrotny pociąg i do Białegostoku. I tak odwodnili, że blok wymiennika ciepła pękł...