Moje pytanie jest następujące: dlaczego IC tak mocno oponuje przeciwko uruchamianiu pociągów kategorii IR przez Przewozy Regionalne? Mówimy o liberalizacji rynku kolejowego, a tak naprawdę IC próbuje stworzyć swego rodzaju monopol na przewozy międzywojewódzkie. Prawa ekonomii są bezlitosne i nikt nie chce być "pod kreską", tylko nie można moim zdaniem przejmować pociągów na zasadzie "zobaczymy czy się sprawdzą", a jak się okaże, że przynoszą straty, to...wszyscy wiemy co było. Dlaczego w sezonie niektóre (piszę tylko o tych, które przejeżdżają przez moją miejscowość) pociągi jeździły w zestawieniu 4-5 wagonów, a po sezonie (gdzie z pewnością pasażerów jeździ 2-3 razy więcej ;))) te same pociągi jeżdżą w zestawieniu 7-8 wagonowym? Gdzie tu logika? Dlaczego za wszelką cenę dążyło się do przejęcia przewozów międzywojewódzkich, a teraz okazuje się, że owszem, ale tam gdzie trakcja spalinowa to już jest be? Tak było w kuj-pomie, tak też było na Podlasiu, że pociągi spółki IC na odcinku "bezdrutowym" jeździła spółka zajmująca się przewozami towarowymi. Niech nikt mi tylko nie pisze, że nie ma maszyn. Chociażby w Lublinie stoi cały sznurek SU45 należących do IC, na ale trzeba wydać pieniądze na naprawę. Do tej pory przecież nikogo z tej spółki nie interesowało za co będzie wykonana naprawa, po prostu miało być. No i teraz jest..jedna wielka....kupa. Nikt nie jest w 100% w porządku, dlatego miejmy trochę samokrytyki i nie opowiadajmy, że u nas jest "cacy", a u innych, albo przez inych jest "be".