Cała historia miała miejsce dzisiaj na dworcu głównym w Szczecinie...
Typowy, malutki wypad na zdjęcia. Aż do chwili, kiedy wjechał ex. Mewa prowadzony lokomotywą EU07-166. Po zrobieniu zdjęcia pięknego składu podeszła do mnie "dworcowa sława" (jest to żul, stały bywalec na dworcu o wieczornej porze). Wstałem... wyraźnie czuć było od tego faceta alkohol. Usłyszałem od niego że nie wolno robić zdjęć na dworcu (jest jakiś zakaz) i że mam (cytuję)
******** stąd bo..." (tutaj nie dokończył). Rozsądek kazał mi udać się na posterunek SOK, i tak zrobiłem. Opisałem całą sytuację. Odpowiedź sokisty była naprawdę ciekawa...
Najpierw zajmijmy się żulem. Sokista powiedział, że nie może interweniować w tej sprawie, bo prawo mu na to nie pozwala. Gdyby wezwał policję, to musielibyśmy "ze 3-4 godziny czekać bo mają ważniejsze sprawy na mieście, a straż miejska odpowiedziałaby, że nie mają samochodów przystosowanych do przewozu osób". Jak mi szanowny Pan wyjaśnił żula poza teren kolejowy wyprowadzić nie mogą. O ile dobrze pamiętam przepisy te zatwierdził jakiś marszałek województwa czy jakoś tak (nie znam się na poselskich posadach więc piszę z resztek informacji które zostały w mojej głowie). Po prostu paranoja...
Następna sprawa: oczywiście przyszedłem zgłosić incydent, ale też musiałem powiedzieć dlaczego siedzę na dworcu. Wyjaśniłem że jestem miłośnikiem kolei i przyszedłem w celach fotograficznych. I dość znana śpiewka: "a pozwolenie to pan ma?". Zwaliło mnie to z nóg. Tłumaczyłem dość długo, że zakazu niema, że kolega pisał do komendy głównej, a z tamtąd przyszła odpowiedź że zakazu nie ma. Sokista podał mi przepisy (patrz obrazek w załączniku - dałem dlatego że nie moge się zbytnio rozczytać).
Mam nadzieję, że wypowiedzą się ludzie, którzy na ten temat coś wiedzą.
Mile widziane przytoczenie aktualnych przepisów, jeżeli sokista takowych nie podał.
Pozdrawiam :)
Zmoderowałem.
Krzysiek626 Używanie słów wulgarnych.
Krzysiek626